Powtórka z kryzysu?
Felieton: Andrzej Arendarski

Polscy przedsiębiorcy z niepokojem przyglądają się sytuacji w Grecji, pamiętając dobrze skutki kryzysu finansowego z 2008 r. Trzeba się zgodzić z premierem Tuskiem, który powiedział, że Grecja to także nasz problem. Szkoda tylko, że poza deklaracjami o uczestnictwie w unijnych mechanizmach gwarancji dla Grecji niewiele możemy zrobić, aby wpłynąć na rozwój sytuacji w tym kraju. W przeciwieństwie do tego, wiele jednak możemy uczynić w Polsce, aby ograniczyć skutki ewentualnego kryzysu. Środowisko przedsiębiorców wielokrotnie apelowało o konsolidację finansów publicznych, która polegałaby m.in. na uporządkowaniu systemu ubezpieczeń społecznych w zakresie ograniczenia przywilejów emerytalnych, podniesieniu wieku emerytalnego i racjonalizacji systemu rolniczych ubezpieczeń społecznych. Podkreślaliśmy, że uzdrowienie stanu finansów publicznych nie powinno być dokonywane kosztem zwiększenia obciążeń fiskalnych, co może doprowadzić do załamania popytu wewnętrznego będącego istotnym elementem utrzymania wzrostu gospodarczego. Jedynie konsekwentne działania w zakresie redukcji wydatków stałych budżetu pozwolą uniknąć podobnych problemów w Polsce. Dotychczasowe działania Rządu w tym zakresie, polegające na zmianie sposobu księgowania, czy ograniczenia wysokości składek trafiających do OFE są dalece niewystarczające.
Jeśli kryzys – odpukać – stanie u drzwi, warto przypomnieć, że polski biznes nie po raz pierwszy próbuje uporać się z dużymi zmianami w opłacalności produkcji, szokami popytowymi, które zmuszają go do coraz większego uodpornienia się na gwałtowne ruchy na rynkach. Przykładem może być kryzys z przełomu końca lat 90. i początku obecnego wieku, kiedy polska gospodarka musiała zmierzyć się jednocześnie z załamaniem rynku wschodniego, szokiem cenowym na rynku paliw, wzrostem konkurencji ze strony podmiotów zagranicznych, niedostosowaniem polityki wewnętrznej do otwarcia na rynki Unii i postępującą globalizacją gospodarki. Przeprowadzone wtedy przez firmy procesy restrukturyzacyjne, mimo ograniczeń administracyjnych i wielu innych czynników hamujących, pozwoliły wyjść firmom na prostą.
Podobnie było z kryzysem, który wybuchł w 2008 r. Obok takich zjawisk jak względna niezależność polskiego sytemu finansowego i korzystny kurs złotego, wielokrotnie podkreślano, że skuteczna walka z kryzysem to zasługa polskich przedsiębiorców, którzy potrafili dostosować się do trudnej sytuacji. Dlatego Krajowa Izba Gospodarcza podkreślała wtedy, że jednym z najważniejszych wniosków płynących z kryzysu powinny być jak najszybsze reformy zmierzające do oswobodzenia działalności gospodarczej w Polsce z krępujących ją przepisów. Wolność gospodarcza to najlepsze remedium na kryzys. Od lat staramy się przekonywać, że skutecznym sposobem stawiania czoła załamaniu gospodarczemu jest innowacyjność. Doświadczenie pokazało, że firmy innowacyjne dużo lepiej radzą sobie w okresie dekoniunktury.
Jak dotąd nie doczekaliśmy się jednak radykalnych rozwiązań w sferze uwalniania gospodarki z pęt zbędnych przepisów, skomplikowanych podatków i nie zawsze przyjaznego klimatu. Życzę jak najlepiej Grecji, choćby dlatego, że nie chciałbym, aby polskie firmy po raz kolejny musiały stawiać czoła kryzysowi, mając za wsparcie nie dobre prawo i przyjazny klimat biznesowy, a jedynie poklepywanie po ramieniu i przekonywanie „dacie sobie radę”.
Jeśli kryzys – odpukać – stanie u drzwi, warto przypomnieć, że polski biznes nie po raz pierwszy próbuje uporać się z dużymi zmianami w opłacalności produkcji, szokami popytowymi, które zmuszają go do coraz większego uodpornienia się na gwałtowne ruchy na rynkach. Przykładem może być kryzys z przełomu końca lat 90. i początku obecnego wieku, kiedy polska gospodarka musiała zmierzyć się jednocześnie z załamaniem rynku wschodniego, szokiem cenowym na rynku paliw, wzrostem konkurencji ze strony podmiotów zagranicznych, niedostosowaniem polityki wewnętrznej do otwarcia na rynki Unii i postępującą globalizacją gospodarki. Przeprowadzone wtedy przez firmy procesy restrukturyzacyjne, mimo ograniczeń administracyjnych i wielu innych czynników hamujących, pozwoliły wyjść firmom na prostą.
Podobnie było z kryzysem, który wybuchł w 2008 r. Obok takich zjawisk jak względna niezależność polskiego sytemu finansowego i korzystny kurs złotego, wielokrotnie podkreślano, że skuteczna walka z kryzysem to zasługa polskich przedsiębiorców, którzy potrafili dostosować się do trudnej sytuacji. Dlatego Krajowa Izba Gospodarcza podkreślała wtedy, że jednym z najważniejszych wniosków płynących z kryzysu powinny być jak najszybsze reformy zmierzające do oswobodzenia działalności gospodarczej w Polsce z krępujących ją przepisów. Wolność gospodarcza to najlepsze remedium na kryzys. Od lat staramy się przekonywać, że skutecznym sposobem stawiania czoła załamaniu gospodarczemu jest innowacyjność. Doświadczenie pokazało, że firmy innowacyjne dużo lepiej radzą sobie w okresie dekoniunktury.
Jak dotąd nie doczekaliśmy się jednak radykalnych rozwiązań w sferze uwalniania gospodarki z pęt zbędnych przepisów, skomplikowanych podatków i nie zawsze przyjaznego klimatu. Życzę jak najlepiej Grecji, choćby dlatego, że nie chciałbym, aby polskie firmy po raz kolejny musiały stawiać czoła kryzysowi, mając za wsparcie nie dobre prawo i przyjazny klimat biznesowy, a jedynie poklepywanie po ramieniu i przekonywanie „dacie sobie radę”.
nr 7(111)2011 ![]() |