Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Złoty - w marcu znów pod negatywną presją? >>

Złoty - w marcu znów pod negatywną presją?

Subiektywnym okiem analityka

Pierwsze dwa miesiące tego roku okazały się bardzo dobre dla naszej waluty, która zdaje się już przełamała negatywną passę z drugiej połowy zeszłego roku. Tym samym ewentualna korekta, która może mieć miejsce w marcu, nie powinna być zbyt głęboka.



Marek Rogalski
Główny analityk walutowy DM BOŚ
Jeszcze na początku grudnia nastroje były fatalne – wszyscy pamiętamy nagłówki w europejskiej prasie, straszące rychłym rozpadem wspólnej waluty. W takiej atmosferze najczęstszym pytaniem było, ile złoty jeszcze może stracić i kiedy zobaczymy okolice 4,90 zł za euro, czyli pamiętne szczyty z lutego 2009 r. Przełomowe okazało się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego z 8 grudnia – Mario Draghi zapowiedział wtedy zorganizowanie dwóch nieograniczonych kwotowo przetargów wsparcia dla banków – w grudniu i lutym. Mowa była o trzyletnich pożyczkach procentowanych jedynie na 1 proc. rocznie. Rynek był nastawiony dość sceptycznie do pomysłu – wskazywano głównie, że instytucje wykorzystają te środki na poprawę własnych bilansów i raczej nie użyją ich do spekulacji na rynkach finansowych (choćby na zakupy mocno przecenionych włoskich lub hiszpańskich obligacji). I tak 21 grudnia aż 523 podmioty pożyczyły łącznie 489 mld EUR. Kilkanaście dni później wskazywano, że wyraźnie wzrosły kwoty lokat overnight przekazywanych przez banki do ECB (w pewnych momentach przekraczały nawet 500 mld EUR), co miało być dowodem na potwierdzenie wcześniejszych tez sceptyków. Tyle, że w kolejnych dniach na rynkach obligacji peryferyjnych krajów strefy euro zaczął częściej interweniować bank centralny, a na przetargach można było zauważyć większy popyt ze strony instytucji. W efekcie rentowności włoskich i hiszpańskich papierów zaczęły iść w dół, co było wyraźnym sygnałem spadku ryzyka inwestycyjnego. W ciągu dwóch miesięcy spadły one o połowę względem poziomów z grudnia! Co zatem takiego cudownego zrobił szef Europejskiego Banku Centralnego? Przede wszystkim zerwał z praktyką poprzednika (Mario Draghi objął stanowisko na początku listopada ub.r.) i pokazał determinację w walce z kryzysem. Tanie i nieograniczone kwotowo trzyletnie pożyczki dla banków były europejską odpowiedzią na amerykańskie programy QE (FED zdecydował się skupować rządowe obligacje). Dla Europy, która zmagała się z decyzyjną nieudolnością polityków, był to duży przełom. W końcu lutego ECB przeprowadził drugi i jak na razie ostatni przetarg LTRO – oczekiwania z nim związane wyraźnie wywindowały ceny bardziej ryzykownych aktywów w ostatnich tygodniach. Na tym zyskał też złoty – o ile w pierwszej połowie grudnia za euro płacono blisko 4,60 zł, to w końcu lutego notowania oscylowały wokół 4,18 zł.
Dużym błędem byłoby jednak twierdzenie, że tylko LTRO wsparło złotego. Działania Draghiego okazały się skuteczne, bo zbiegły się z lepszymi odczytami makroekonomicznymi z kluczowych globalnie gospodarek. Okazało się, że inwestorzy zbyt pesymistycznie wyceniali ich perspektywy – tymczasem wiele wskazuje na to, że recesja w strefie euro będzie płytka, a wzrost gospodarczy w USA umiarkowany. Dla inwestorów operujących na złotym kluczowe są głównie rokowania dla niemieckiej gospodarki, a te są dość dobre – pozycja lidera Europy nie jest zagrożona, co skłania krajowych ekonomistów do oczekiwania wzrostu gospodarczego w tym roku na poziomie 3 proc., względem 2,5 proc. założonych przez rząd Tuska. Coraz częściej przewija się też wątek ewentualnej podwyżki stóp procentowych przez RPP.
W marcu złoty może się jednak nieco osłabić. Po udanych przetargach LTRO w Europie, powinna pojawić się chęć realizacji zysków. Skłaniać do niej może też nierozwiązana kwestia zwiększenia funduszy ratunkowych (EFSF i ESM), tylko połowicznie zamknięta kwestia Grecji (wybory parlamentarne w kwietniu mogą przynieść spadek determinacji w kwestii dalszego wprowadzania reform) oraz ryzyko związane z Portugalią (drugiego bailoutu nie można zupełnie wykluczyć), czy też zaplanowanymi na kwiecień i maj wyborami prezydenckimi we Francji (przegrana Sarkozy’ego może opóźnić proces ratyfikacji nowego paktu fiskalnego). Kluczowa będzie też kwestia drożejącej ropy i jej negatywnego wpływu na globalną gospodarkę. Reasumując, w nadchodzącym miesiącu notowania euro mogą wrócić w okolice 4,30 zł


nr 3(119)2012


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum