Przeciwności losu
Felieton maj 2007
dobrobyt go ukrywa (Horacy).
Większość z nas, czytelników Gazety MSP, dorastała jeszcze w czasach niedoboru, kiedy problemem nie był wybór towaru w sklepie, ale dostępność jakiegokolwiek produktu na sklepowej półce.
Towarzyszyły nam wówczas zupełnie inne dylematy niż współcześnie dorastającej młodzieży. Nasze dzieci nie są dziś w stanie zrozumieć wielu spośród naszych ówczesnych problemów – bardzo trudno jest im wytłumaczyć nawet najbardziej oczywiste, codzienne utrudnienia towarzyszące naszemu dzieciństwu. Niemniej jednak paradoksem tej sytuacji jest to, iż dzięki tak kłopotliwemu startowi, większości z nas zdecydowanie łatwiej żyje się teraz, kiedy dostępne jest wszystko, aczkolwiek wszystko ma swoją cenę, która powoduje, że wiele dóbr tylko teoretycznie pozostaje w sferze dostępności. Potrzebne jest podjecie wysiłku.
Dlatego przysłowiowe, ale realnie doświadczone przeciwności losu zahartowały nas – pokolenie czterdziestolatków – i uodporniły przeciwko najgorszym problemom. Utrzymały nas w stanie wzmożonej czujności, nie pozwoliły zgnuśnieć ani zatracić instynktu samozachowawczego. Cóż, przypomina się stara mądrość, iż chowanie dzieci pod kloszem prowadzi donikąd. Zatem, czy powinniśmy śmielej spoglądać w przyszłość, odważniej inwestować i rychlej podejmować nowe wyzwania gospodarcze? Czy takim nagłym asumptem do działania stało się powierzenie Polsce wespół z Ukrainą organizacji trzeciej co do wielkości masowej imprezy sportowej na świecie? Czy tylko i wyłącznie samo Euro 2012 jest aż tak istotne, że bez niego Polacy mogliby pozostawać bierni, a co najmniej nie być wystarczająco aktywni?
Na ile można niedoszacować wpływ takiego wydarzenia na aktywność ekonomiczną społeczeństwa? A na ile wpływ taki można przeszacować? Czy w ślad za potężnymi inwestycjami infrastrukturalnymi pójdą inne, lokalne inwestycje aprobowane przez lokalne społeczności, służące już nie tłumom przybyłym zewsząd, ale towarzyszące w codziennym życiu małym grupom społecznym? Aby tak się stało, ludzie ci muszą uwierzyć, że świat idzie ku dobremu, że zagrożenia dla dalszego, nieprzerwanego bytu rodzinnego są mniej istotne niż czyhające niebezpieczeństwa. Tak, uwierzyć!
Racjonalne wytłumaczenie nie zawsze będzie skuteczne. Zawsze można stwierdzić, iż nawet, jeśli ktoś ma rację, to oznaczać to może niewiele. Nawet stary, nieczynny zegar dwa razy na dobę ma przecież rację. Negatywna propaganda uprawiana przez media nie służy utwierdzaniu ludzi w przekonaniu, że warto podejmować ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej. Ba, że w ogóle warto podejmować jakiekolwiek ryzyko aktywnej, ciężkiej pracy. Wszechobecne katastrofy, tragedie, propagowanie sensacji i łatwego, przypadkowego sukcesu w zamian systematycznego wysiłku odwracają uwagę od spraw najważniejszych. Przypomina mi się w tym miejscu historia o pijaku spotkanym na ulicy, który nawet w stanie głębokiego upojenia alkoholowego zdawał sobie sprawę ze znaczenia pracy organicznej. Dlaczego? Na jakiej podstawie to twierdzę? Otóż na pytanie zadane przez melomana z innego miasta: Panie, jak mogę dotrzeć do Filharmonii? Pijak odparł: A ćwicz Pan, ćwicz ustawicznie.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 5(62)2007 ![]() Zobacz więcej na temat: Sławomin Horbaczewski |