To co idzie w górę...
Felieton wrzesień 2007
...może z łatwością zjechać równie szybko w dół.
Bill Gates
Stale oglądamy mnóstwo spektakularnych wzlotów i upadków. Wciąż uczymy się funkcjonowania w rzeczywistości gospodarczej, której nieodłącznym elementem jest chociażby GPW.
Minęło ponad 16 lat i w dalszym ciągu pozostajemy uczniami – niestety niekoniecznie pilnymi. Nierzadko zaskakują nas wzloty i upadki kursów akcji spółek giełdowych, nie przywykliśmy jeszcze do bardzo zmiennych warunków na rynkach finansowych. Ale czy z dzisiejszej perspektywy nie jest nam łatwiej zrozumieć, że nigdy nie jest tak, iż kursy idą tylko w górę?
Wielu z nas poddaje się płytkim manipulacjom nieświadomych tego co mówią polityków. Nie odwołują się do Marka Aureliusza, który obserwując przyrodę zwrócił uwagę, iż co nie jest pożyteczne dla roju, nie jest też z pożytkiem dla pszczoły. Ten brak odwołania nie wynika jedynie z braku wiedzy. Wynika w dużej mierze ze świadomego ukrywania i prawdy, że pomyślność Europy z pewnością przyczynia i nam pomyślności. Na pewno jesteśmy od siebie współzależni – im szybciej politycy to sobie uświadomią, tym lepiej. Jednak niezależnie od ich percepcji, mali i średni przedsiębiorcy wielokrotnie doświadczyli euro i zapewne się jej nie obawiają. Oby euforia, która wybuchła w kraju po przyznaniu nam organizacji Euro 2012 nie zakończyła się płaczem i pytaniem – dlaczego nie zrobiliśmy nic, w sensie politycznym i makroekonomicznym, aby pociągnąć dalej wzrost gospodarczy? Pamiętajmy, że wzrost gospodarczy nie jest nam dany raz na zawsze. Opierając się na ich wiedzy, należy wyprzedzać nadciągające gospodarcze chmury i przygotowywać odpowiednie parasole. Jednym z nich może być wprowadzenie ok. 2012 r. euro. Z tym, że czynności zmierzające w tym kierunku muszą być podejmowane już teraz. Inaczej będziemy spóźnieni.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 9(66)2007 ![]() |