
Bezpieczeństwo danych a... głupota
Przenośne nośniki danych a bezpieczeństwo firmy
Wyciek informacji to już nie tylko problem dużych korporacji, ale także małych i średnich firm. Dotychczas mówiąc o bezpieczeństwie danych zawsze dostrzegaliśmy tych wielkich. To o korporacjach, bankach i instytucjach rządowych pisała prasa, gdy ich newralgiczne dane znajdowano w najmniej odpowiednich i oczekiwanych miejscach. O ile jednak duże firmy potrafią się obronić przed skutkami utraty danych i stać je na ratowanie zszarganego wizerunku, o tyle małe firmy mogą odczuć to bardziej boleśnie.
Wystarczy, że ktoś wyniesie na zewnątrz dokumentację techniczną podzespołu, który jest podstawowym produktem firmy lub przekaże konkurencji pełną bazę klientów zakładu usługowego i cennik. W przypadku małej firmy może być to jej być albo nie być.
Zagrożenie przynoszone w kieszeni lub w teczce
Każda firma może stać się ofiarą hakerów lub złodziei. Zagrożenia mogą przyjść z zewnątrz lub znaleźć się wewnątrz firmy. Dane mogą być skradzione i wyniesione na zewnątrz lub – co bardziej prozaiczne – zgubione. Pracownicy często zabierają na przenośnych pamięciach USB czy płytach CD dane do domu. I po drodze je gubią. Jak często, tego nikt nie wie. W ciągu roku w Europie ginie ponad 120 tys. notebooków. Jeszcze więcej telefonów komórkowych oraz pamięci USB.
Pamięci USB są tak małe, że łatwo na nich wynieść skradzione dane. Jak wynika z przygotowanego w Wielkiej Brytanii raportu National Hi-tech Crime Unit, wśród e-przestępstw najszybciej rośnie liczba kradzieży poufnych informacji dokonywanych przy pomocy najróżniejszych pamięci przenośnych. To one są też najczęściej gubione, a wraz z nimi w niepowołane ręce trafiają dane firm lub ich klientów. Wg ostrożnych szacunków, tylko w Anglii w ciągu roku z tego powodu ponoszą straty w wysokości 70 mld dol.
Mimo to, trudno zrezygnować z możliwości przenoszenie danych na fizycznych nośnikach. Mobilność, szybkość działania i dostęp do informacji to wymogi współczesności. Trudno też ograniczać pracownikom możliwość korzystania w pracy z odtwarzaczy MP3, pamięci USB czy aparatów cyfrowych. Po kilku nieśmiałych próbach, które przeprowadzono w ubiegłych latach, zrezygnowano z blokowania portów USB w komputerach. Powodowało to problemy z klawiaturami i myszkami komputerowymi. W zamian rozpoczęto proces edukacji, jednak jej skutki są niezadowalające. Dlaczego? Jak donosi w jednym z raportów firma Gartner, obecnie na święcie użytkujemy ok. 3 mld urządzeń mobilnych, ale tylko 3 proc. posiadaczy tych urządzeń ma szyfrowane dyski lub inne nośniki danych. Mimo tego, że bezpieczeństwo danych jest jednym z tematów najczęściej poruszanych w mediach i na szkoleniach.
Firmy i instytucje potrzebują jasnych i ścisłych procedur zabezpieczania wrażliwych danych, szczególnie gdy są one przenoszone czy przesyłane między komputerami. O ile bowiem procedury firmowe dotyczące zabezpieczania danych w komputerach czy sieciach w wielu przypadkach są bardzo restrykcyjne, o tyle w przypadku urządzeń takich jak pamięci przenośne USB panuje najczęściej zupełna dowolność. Drastycznym tego przykładem jest wydarzenie jakie miało miejsce w Pruszkowie, a opisane szeroko m.in. w Gazecie Wyborczej. Sytuacja, w której przypadkowy przechodzień na chodniku znajduje pamięć z zapisanymi kilkoma tysiącami dokumentów pochodzących z prokuratur Pruszkowie, Warszawie i Rzeszowie nie powinna nigdy mieć miejsca. A nawet gdyby taki nośnik został gdzieś zagubiony, to dane z niego nigdy nie powinny dać się odczytać. Paweł Śmigielski, Dyrektor Regionalny na Europę Środkową w Kingston Technology
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 4(84)2009 ![]() Zobacz więcej na temat: USB | bezpieczeństwo danych |