Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Stałe działy Gazety MSP >> Gospodarka >> Inwestorze, bądź czujny! >>

Inwestorze, bądź czujny!

Koniunktura w polskiej gospodarce

Jedna z rynkowych mądrości mówi, iż dany trend trwa do momentu, gdy analitycy nie są go w stanie jednoznacznie wytłumaczyć. A w momencie gdy wszystkie powody stają się jasne, najczęściej dochodzi do jego odwrócenia. Bo nikt przecież nie powiedział, iż zarabianie pieniędzy będzie łatwe. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że ogromny wpływ na kształtowanie się trendów na rynkach finansowych ma psychologiczna mieszanka oczekiwań i zachowań inwestorów.
Październik zostanie zapamiętany jako okres rekordów giełdowych indeksów. Zawdzięczamy je przede wszystkim dobrym wynikom amerykańskich spółek za III kwartał (w większości przypadków zyski przewyższyły wcześniejsze oczekiwania), co dodało sporo punktów obozowi optymistów. W ich opinii obecny kryzys ma szansę przybrać kształt litery „V”, co sugerowałoby szybkie ożywienie gospodarcze i dawało podstawę do dalszych wzrostów cen akcji na giełdach. Sceptycy, których tutaj będę jednak bardziej faworyzował, zwrócą uwagę, iż sezon wyników tylko oddalił nieuniknioną korektę, gdyż ceny akcji były i tak już przewartościowane, a wyższe od prognozowanych zyski spółek, niewiele tutaj zmieniły. Zaznaczają oni, iż rynki finansowe w zasadzie definitywnie powróciły już do poziomów sprzed upadku banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r., czego wciąż nie można powiedzieć o światowej gospodarce. Przytaczają opinie znanych ekonomistów, których zdaniem proces ożywienia będzie długotrwały i bolesny, a zatem, inwestorzy powinni w końcu zdjąć „różowe okulary”. W przeciwnym razie narażą się na ryzyko poniesienia strat. Zwracają uwagę na fakt, iż obserwowana już ponad siedmiu miesięcy zwyżka na rynkach finansowych jest tylko odreagowaniem wcześniejszej silnej przeceny, a odpowiedzialne za nią są rządy i banki centralne. To one zdecydowały się wpompować w gospodarki biliony dolarów, co stworzyło nowy spekulacyjny balon, który wkrótce pęknie. Wprawdzie dane makroekonomiczne publikowane w ostatnich miesiącach są coraz lepsze, zwłaszcza wyprzedzające indeksy koniunktury bazujące na szacunkach i nastrojach (PMI, ISM), to jednak trzeba powiedzieć sobie wprost, że mogą być one wytłumaczeniem dla obecnej, a nie przyszłej zwyżki. Jeżeli stopa zwrotu giełdowych indeksów od marca br. przekroczyła 60 proc., to czy są realne szanse, abyśmy w perspektywie kolejnego półrocza zyskali w podobnej skali? Dla indeksu WIG20 oznaczałoby to wzrost powyżej poziomu 3600 pkt, czyli niedaleko szczytów hossy z 2007 r. Tymczasem nawet w najbardziej optymistycznych prognozach nie zakłada się chyba aż tak szybkiego ożywienia w globalnej gospodarce.
Słowem, korekta wisi w powietrzu. Zachowanie się rynków w końcu października pokazuje, że kiedy znika motyw do podtrzymywania zwyżek w postaci optymistycznych wieści ze spółek lub z gospodarki, to inwestorzy potrafią ochoczo przystąpić do realizacji zysków. Przy czym trzeba dodać, iż dla inwestorów pozytywna informacja, to nie ta zgodna z prognozami, tylko znacznie je przewyższająca. Oznacza to, iż stajemy się zakładnikami własnego optymizmu. Bo nic nie rośnie w nieskończoność – kiedyś zawsze walniemy w ten przysłowiowy „twardy sufit”. Pytanie tylko, kiedy zacząć wycofywać się z rynku. Ogromny optymizm inwestorów podpowiada, że nie ma na co czekać. Racja może jednak leżeć po stronie tych, których zdaniem, o ile nie pojawią się żadne negatywne informacje z gospodarek, o tyle zarządzający funduszami będą starali się podtrzymać obecne status quo na rynkach do końca roku. Sprzyjać im w tym może zwyczajowa, kalendarzowa zwyżka nazywana „rajdem św. Mikołaja”, która w tym roku może rozpocząć się już w II połowie listopada. Tym samym ewentualne korekty nie powinny być szczególnie głębokie.
A co w przyszłym roku? Przede wszystkim nie dajmy się uśpić sloganami o nadciągającym szybkim globalnym ożywieniu. Zawsze lepiej sceptycznie podchodzić do tematu inwestycji własnych, ciężko zarobionych pieniędzy. Nie jesteśmy już skazani tylko na rynki akcji – paleta inwestycyjna dostępna dla polskiego inwestora jest ogromna. Ale wróćmy do meritum. Kluczowym okresem może być luty 2010 r., kiedy to należałoby na kilka miesięcy wycofać się z rynków akcji. Przyszły rok może być czasem dużej zmienności kursów, ale głównie w szerokim obszarze konsolidacji.

Sporządził: Marek Rogalski,
analityk Domu Maklerskiego
BOŚ S.A.
www.bossa.pl
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 11(91)2009


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum