Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Stałe działy Gazety MSP >> Gospodarka >> W kwietniu złoty pozostanie mocny >>

W kwietniu złoty pozostanie mocny

Koniunktura w polskiej gospodarce

Po marcu można powiedzieć, że złoty nadal pokazuje klasę. Zaufanie zagranicznych inwestorów do naszej waluty jest tak duże, iż każdą niewielką korektę wykorzystują oni do zwiększenia udziałów w polskich aktywach. I to mimo faktu, że sytuacja wokół Grecji nadal jest napięta, a światowe agencje ratingowe na celownik wzięły Portugalię. Gorąco robi się też w Azji – Indie nieoczekiwanie podniosły stopy, w Chinach możemy mieć po raz pierwszy od sześciu lat deficyt w handlu, a Japończycy, nie patrząc na możliwe skutki w postaci obniżki ratingów, zwiększają deficyt budżetowy.
W połowie marca euro sięgnęło poziomu 3,85 zł. Inwestorzy kupowali polską walutę na fali poprawy nastrojów wokół części rynków wschodzących – dobrze obrazował to spadek wyceny tzw. kontraktów CDS, które w ostatnich dwóch latach stają się coraz cenniejszym „barometrem kryzysu”. W drugiej połowie miesiąca złoty wprawdzie nieco stracił, ale pozostał mocny. Zwrócono jednak uwagę na krytyczne głosy ze strony nowych członków Rady Polityki Pieniężnej. Część z nich przestraszyła się, iż nadmierna aprecjacja naszej waluty może zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu, co ich zdaniem powinno skłonić bank centralny do podjęcia dodatkowych działań. Po tym, jak wiceprezes NBP, Piotr Wiesiołek stwierdził, iż jego instytucja jest „technicznie przygotowana” do przeprowadzenia interwencji na rynku, a pozostali członkowie RPP zaczęli wspominać o możliwości opóźnienia podwyżki stóp procentowych, część zagranicznych inwestorów „spasowała”. Ale raczej nie na długo. Chociaż, jak zaznaczyłem w akapicie, na horyzoncie pojawia się coraz więcej zagrożeń.
Przede wszystkim na naszych oczach rozwija się kryzys instytucji UE, która widać, że ma coraz większy problem z balastem, jakim staje się Grecja. Kilka tygodni mozolnych negocjacji, politycznych rozmów i debat nie przyniosły zbyt wiele. W połowie marca ministrowie finansów strefy euro po spotkaniu poinformowali, iż uzgodnili techniczne szczegóły planu..., którego nie podali. Stwierdzono jedynie, iż byłby on uruchomiony dopiero, w sytuacji kiedy Grecy znaleźliby się pod ścianą. Jednak już kilka dni później kanclerz Merkel nie wykluczyła, iż należałoby rozważyć takie zmiany w unijnym prawodawstwie, które dałyby możliwość wyrzucania ze strefy euro tych krajów, które nie potrafią wypełniać surowych reguł fiskalnych, do jakich się zobowiązały. Z kolei świat obiegły spekulacje, iż Grecy są już coraz bardziej podirytowani sytuacją i rozważają zwrócenie się z prośbą o gwarancję i pomoc finansową do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Euro zareagowało na to silnym spadkiem, gdyż pojawiły się obawy o stabilność strefy euro i kompetencje jej członków (po raz pierwszy w historii MFW miałby interweniować w Eurolandzie). Niemcy pozostali jednak nieugięci – im bliżej było do zaplanowanego na 25 marca szczytu Unii, tym głośniej powtarzali, że Grecja powinna sama poradzić sobie z problemami. I choć wydawało się już, że szczyt UE zakończy się impasem, a unijni politycy oddadzą Greków w ręce MFW, to w ciągu krótkiego czasu przyjęto rozwiązania, które pozwalają częściowo wyjść z twarzą. Bo jest to stricte polityczny majstersztyk – pomoc będzie, ale w ostateczności i to pod surowymi warunkami ze strony Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Najprawdopodobniej w dwóch trzecich szacowanej na 20-22 mld EUR kwoty (nie podano wielu szczegółów) partycypować w niej będą kraje strefy euro, a resztę „wyłoży” MFW. Przy czym pomoc ma być udzielona jednomyślnie, tym samym projekt upadnie, jeśli ktoś zgłosi weto, np. Niemcy. Jedyne plusy, jakie można wskazać po szczycie, to – jak się wydaje – większe gwarancje polityczne złożone Grekom i zapowiedź, choć szumna, powołania grup roboczych zmierzających do wypracowania modelu zakładającego większe możliwości wpływania na gospodarkę całej UE przez Radę Europejską. To jednak nie rozwiązuje problemów, które mogą pojawić się znacznie szybciej, czyli sprawy Portugalii, której agencja FITCH obniżyła rating, czy też pozostałych krajów południa Europy zmagających się z dużym zadłużeniem.
Na problemy, z jakimi zmaga się strefa euro, złoty na razie nie reaguje, gdyż inwestorzy pozbywając się wspólnej waluty, szukają innych interesujących miejsc do inwestowania, a Polska pozostaje dla nich dość atrakcyjna. Dodatkowo mogą liczyć na dalsze ożywienie naszej gospodarki, która będzie przecież zyskiwać na poprawie sytuacji w Niemczech. Ostatnie wskaźniki PMI czy indeks nastrojów u przedsiębiorców (IFO) dość dobrze pokazują, że ten największy eksporter w strefie euro sporo zyskuje na słabości wspólnej waluty...



Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 4(96)2010


zamów koszyk

Zobacz więcej na temat: bossa | rogalski

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum