Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Stałe działy Gazety MSP >> Gospodarka >> Sprzedaj w maju i uciekaj? >>

Sprzedaj w maju i uciekaj?

Subiektywnym okiem analityka

Wśród wielu rynkowych powiedzeń znane jest także i takie: sell in May and go away. Może warto sobie o nim przypomnieć, biorąc pod uwagę falę niepoprawnego optymizmu wśród części inwestorów. Bo najbliższe tygodnie mogą być trudne. Zwłaszcza że elementy rynkowej układanki zaczynają układać się w większą, spójną całość. Jakiś czas temu, jako pierwsze korektę rozpoczęły surowce (z wyłączeniem złota i srebra), których spadki w pierwszej połowie kwietnia przyspieszyły po negatywnym raporcie banku Goldman Sachs (zasugerowano w nim redukowanie pozycji). Nadal jednak zyskiwały waluty „wysokooprocentowane”, takie jak australijski dolar – i to niezależnie od faktu, że część z nich jest powiązana z surowcami. Liczono na to, że dyskusja na temat zagrożeń inflacyjnych skłoni część banków centralnych do bardziej agresywnych podwyżek stóp procentowych w najbliższych miesiącach. To jednak zostało dość szybko zdyskontowane i rynek zaczął oczekiwać na nowe impulsy.
Te napłynęły dość szybko. Pewnym paradoksem był fakt, że kilka dni po tym, jak „odtrąbiono” już problemy PIIGS-ów, rozpoczęła się druga, bardziej dramatyczna odsłona problemów peryferiów Eurolandu. Tym razem zaczynają się materializować prognozy tych ekonomistów, którzy od kilkunastu miesięcy przestrzegali przed błędną polityką, jaką prowadziła Unia Europejska i MFW. To, że Grecja będzie zmuszona do restrukturyzacji długu jest niemal pewne – można kłócić się tylko o moment przeprowadzenia tej bolesnej operacji. Być może będzie to czerwiec, co sprawia, że przez kilka najbliższych tygodni spadki euro względem głównych walut mamy niemal gwarantowane. Rynek będzie miał duże obawy przed finansowymi i gospodarczymi skutkami kontrolowanego bankructwa Grecji. Tym bardziej, że może to oznaczać konieczność stworzenia rezerw przez banki, które pożyczały pieniądze Grecji, na kwotę bagatela – ponad 40 mld EUR! W efekcie ta niepewność także będzie rzutować na złotego, który będzie słabszy. Zwłaszcza że szybko rozgorzeje dyskusja, czy Irlandia, a wkrótce też Portugalia będą w stanie kiedykolwiek zwrócić pożyczone środki. Nie ma także gwarancji, czy obecny proces przekazywania środków Portugalii nie opóźni się przez ewentualne veto ze strony Finlandii (planowo ma być to połowa maja). W wyborach parlamentarnych 17 kwietnia duże poparcie zyskała eurosceptyczna partia Prawdziwi Finowie, a zastrzeżenia co do formy bailoutu (tylko za publiczne pieniądze) zgłaszają także tamtejsi socjaldemokraci.
Jednak głównym tematem dla rynków już wkrótce stanie się sytuacja w USA. Po tym jak 18 kwietnia br. agencja S&P złamała pewne tabu, decydując się na obniżenie perspektywy ratingu USA do negatywnej, wzrosła globalna awersja do ryzyka. Dolar na tym nie stracił, gdyż inwestorzy zaczęli pokrywać spekulacyjne pozycje, kierując się w stronę bezpiecznych przystani (dolara, franka, jena, ale też złota oraz srebra). To jednak nie temat ratingu USA będzie w najbliższym czasie najważniejszy (zwłaszcza że drogą S&P, inne agencje na razie nie podążą). Kluczowa może być data 27 kwietnia. Dokładnie osiem miesięcy po słynnym wystąpieniu Bena Bernanke w Jackson Hole, kiedy to zapowiedział QE2 (wykup obligacji za 600 mld USD), zaplanowane jest posiedzenie FED, które może być kluczowe. Głównie ze względu na formę. Poznamy nie tylko suchy komunikat, ale będziemy świadkami dość obszernej konferencji prasowej. W obliczu, kiedy formuje się wprawdzie niewielki (ale jednak) obóz jastrzębi, ceny ropy zaczynają nieznacznie spadać, a agencje ratingowe „wymuszają” cięcia wydatków, bardzo trudno będzie uzasadnić słuszność QE3 (kolejnego poluzowania pieniężnego) w drugim półroczu. W obliczu ostatnich rozczarowań inwestorów publikowanymi wynikami amerykańskich spółek za I kwartał, może być to dość dobrym pretekstem do głębszej korekty na giełdach, a to przełoży się także na umocnienie dolara.

(20.04.2011)
Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)


nr 5(109)2011


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum