Niemcy trzymają klucze do przyszłości strefy euro
Marek Rogalski: Subiektywnym okiem analityka

Marek Rogalski
Analityki Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A.
Angela Merkel dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że koncepcja szybkiego zlewarowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), który miał spełnić rolę głównego koła ratunkowego, staje pod znakiem zapytania. Sama przecież stwierdziła po ostatnim spotkaniu państw grupy G-20, że zainteresowanie krajów spoza UE udziałem w EFSF jest znikome. Jednocześnie rosnąca presja na rating Francji sprawia, że w chwili obecnej nie ma pewności, że za kilka miesięcy EFSF nadal będzie w stanie utrzymywać prestiżowy rating AAA, a jego finansowa moc będzie mniejsza, względem rynkowych oczekiwań. Tymczasem najbardziej palącym obecnie tematem jest obniżenie w ciągu kolejnych tygodni zbyt wysokich rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji. Fakt powołania nowych rządów – Mario Montiego we Włoszech i najprawdopodobniej Mariano Rajoy’a w Hiszpanii oraz ich obietnice w kwestii przyspieszenia programu reform nie wystarczą. Rynki finansowe dobrze wiedzą, że zarówno Włosi, jak i Hiszpanie borykają się ze strukturalnymi problemami, a politycy już wkrótce natrafią na coraz większy opór społeczeństwa. W efekcie, jeżeli w ciągu dwóch-trzech miesięcy rynek włoskiego i hiszpańskiego długu nie ustabilizuje się, to kraje te wpadną w „śmiertelną pętlę” zadłużenia – to co zaoszczędzą na cięciach wydatków będą musiały przeznaczać na spłatę coraz wyższych odsetek. Z kolei katastrofalna sytuacja na europejskim rynku długu niechybnie pogrąży finansowo sektor bankowy, czyli kryzys z niesamowitą siłą zaatakuje realną gospodarkę...
Co zatem kryje się za niemieckim uporem? To gra o konieczne reformy – nie tylko fiskalne, ale także nakreślenie nowego schematu dla Europy – unii gospodarczej, a docelowo także politycznej. Taka będzie cena za utrzymanie euro. Jednocześnie to walka o zwiększenie i tak już ogromnej pozycji politycznej Berlina. To dlatego w połowie listopada na rynkach pojawiły się spekulacje, jakoby ECB mógł finansowo wspierać Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który jest znany z dość restrykcyjnej polityki udzielania pożyczek zagrożonym krajom. Wracają też spekulacje nt. emisji euro obligacji, choć w zmienionej formie i za cenę zobowiązań do kolejnych reform. Angela Merkel wie, że upadek strefy euro byłby też zakończeniem okresu niemieckiego dobrobytu, zatem do tego nie dopuści. Niemniej zdaje sobie sprawę, że europejscy politycy tylko pod presją strachu zgodzą się na bardzo radykalne, ale konieczne działania. W końcowym rozrachunku ECB i tak najpewniej będzie drukował euro i interweniował na rynku długu. Tyle że wcześniej cele zostaną osiągnięte.
Jak na tym tle prezentują się polskie interesy? Rozpad strefy euro doprowadziłby do kompletnego chaosu gospodarczego w całej Unii Europejskiej, na czym nasza gospodarka na pewno nie zyska. Z kolei, jeżeli jedynym wyjściem, aby euro ocalało, będzie zacieśnienie współpracy polityczno-fiskalnej rdzenia Unii Europejskiej, to tak zwana Europa dwóch prędkości stanie się faktem. Dlatego też celem rządu Donalda Tuska powinno być jak najszybsze przeprowadzenie koniecznych reform, które poprawią wiarygodność i konkurencyjność polskiej gospodarki. A finalnie, wejście do zreformowanego i silnego klubu państw strefy euro. Alternatywy nie ma
Co zatem kryje się za niemieckim uporem? To gra o konieczne reformy – nie tylko fiskalne, ale także nakreślenie nowego schematu dla Europy – unii gospodarczej, a docelowo także politycznej. Taka będzie cena za utrzymanie euro. Jednocześnie to walka o zwiększenie i tak już ogromnej pozycji politycznej Berlina. To dlatego w połowie listopada na rynkach pojawiły się spekulacje, jakoby ECB mógł finansowo wspierać Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który jest znany z dość restrykcyjnej polityki udzielania pożyczek zagrożonym krajom. Wracają też spekulacje nt. emisji euro obligacji, choć w zmienionej formie i za cenę zobowiązań do kolejnych reform. Angela Merkel wie, że upadek strefy euro byłby też zakończeniem okresu niemieckiego dobrobytu, zatem do tego nie dopuści. Niemniej zdaje sobie sprawę, że europejscy politycy tylko pod presją strachu zgodzą się na bardzo radykalne, ale konieczne działania. W końcowym rozrachunku ECB i tak najpewniej będzie drukował euro i interweniował na rynku długu. Tyle że wcześniej cele zostaną osiągnięte.
Jak na tym tle prezentują się polskie interesy? Rozpad strefy euro doprowadziłby do kompletnego chaosu gospodarczego w całej Unii Europejskiej, na czym nasza gospodarka na pewno nie zyska. Z kolei, jeżeli jedynym wyjściem, aby euro ocalało, będzie zacieśnienie współpracy polityczno-fiskalnej rdzenia Unii Europejskiej, to tak zwana Europa dwóch prędkości stanie się faktem. Dlatego też celem rządu Donalda Tuska powinno być jak najszybsze przeprowadzenie koniecznych reform, które poprawią wiarygodność i konkurencyjność polskiej gospodarki. A finalnie, wejście do zreformowanego i silnego klubu państw strefy euro. Alternatywy nie ma
nr 12(116)2011 ![]() |