Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Stałe działy Gazety MSP >> Gospodarka >> Inwestorze, martw się sam >>

Inwestorze, martw się sam

Koniunktua w polskiej gospodarce

Robiąc drobne zakupy, z reguły dokładnie sprawdzamy ceny. Jednak decydując się na poważne inwestycje, często działamy odwrotnie. Rządzą nami emocje i w dużej mierze sugestie naszego doradcy. Znacznie łatwiej jest sprzedać produkt mający imponujące wyniki w przeszłości, bo chcemy wierzyć, że taka tendencja się utrzyma. Niejako zupełnie zapominamy o tym, że rynki finansowe nie są niezależne od zwykłych praw ekonomii, które każą pamiętać o cyklach koniunkturalnych. W długim okresie zachowanie się większości z nich przypomina wznoszącą się sinusoidę, a nie jednostajną linię prostą…

W ub.r., kiedy na rynkach akcji szaleńcza hossa zbliżała się do końca, Polacy zachłysnęli się giełdą, lokując gigantyczne kwoty w funduszach akcji. Było to też zasługą potężnej machiny marketingowej, sugerującej wręcz, że akcje są całkiem niezłą maszynką do zarabiania pieniędzy. Zapomniano o ostrzeżeniach przed możliwym ryzykiem, na co później zwróciła uwagę Komisja Nadzoru Finansowego – niestety za późno. Spekulacyjny bąbel na giełdach pękł z okazji rozpoczęcia nowego, globalnego cyklu koniunkturalnego – być może nawet kilkuletniego spowolnienia gospodarczego, które finalnie może doprowadzić do ponownego zniechęcenia giełdowymi inwestycjami, za sprawą sporych strat uczestników akcyjnych funduszy. Zresztą te już teraz nie są małe, a branża od kilku miesięcy odnotowuje odpływ kapitałów i klientów. Ci zdenerwowani na swoich doradców, bo rzadko na samych siebie, wpadają w kolejne pułapki.

Przed wakacjami bardzo modne były inwestycje na rynkach surowców, które przedstawiano jako nową mekkę dla światowych spekulantów. Zwyżki cen ropy, miedzi czy pszenicy o kilkadziesiąt procent rzeczywiście mogą być imponujące, ale tylko na papierze. Prawdopodobieństwo powtórzenia takiego wyniku w przyszłości nie jest duże – bo każdy rynek wymaga korekty. A nieśmiertelna i ponoć dość prosta zasada każdego inwestora mówi – kupuj w okolicach dołków, a sprzedawaj na górkach. Tylko czemu tak naprawdę jest taka trudna! Odpowiedź tkwi w naszej psychice i niestety w niskim poziomie naszej edukacji dotyczącej mechanizmów rynku kapitałowego. Wolimy zaufać doradcom i tak naprawdę na nich wymuszamy nasze oczekiwania. Nie chcemy słyszeć o możliwym ryzyku, bo przecież wszyscy na około zarabiają, a rynek wciąż idzie do góry. Z kolei, gdy nastroje są ponure, a nagłówki gazet piszą o niekończącym się okresie dekoniunktury, która trwa już od jakiegoś czasu, wolimy inwestować w bezpieczne instrumenty, niezależnie od faktu, iż zyski nie będą duże.

Magnesem ostatnich miesięcy są tzw. produkty strukturyzowane, które dają nam możliwość częściowej partycypacji w zmianach zachodzących na rynkach, przy z reguły pełnej gwarancji wpłaconego wkładu. Nikt nie mówi jednak o tzw. utraconych kosztach w postaci spadku wartości pieniądza przez kilkuletni okres trwania produktu w postaci inflacji. Bo większość struktur oparta jest o ten sam mechanizm psychologicznego bazowania na przeszłych sporych zyskach osiągniętych ze zmian na rynkach, więc niesie ze sobą ryzyko, iż sytuacja rozwinie się nie po naszej myśli i zmarnujemy kilka lat, nie zarabiając ani złotówki. Niewiele jest na rynku produktów, które umożliwiałyby zarabianie niezależnie od panującej koniunktury, czyli w trendzie wzrostowym, ale i też spadkowym, jeśli takowy się pojawi. Taką możliwość dają inwestycje na rynku walutowym, które jednak przez wielu doradców są odradzane za sprawą wiążącego się z nimi dużego ryzyka. Bo faktycznie końcowy wynik jest uzależniony od decyzji zarządzającego, który dokonuje w naszym imieniu transakcji na zwyżkę lub zniżkę. W takiej sytuacji warto sprawdzić jego kwalifikacje i sposób zarządzania kapitałem. Lepsze wyniki mogą przynieść usystematyzowane modele, niż decyzje oparte na bazie przyszłych oczekiwań. Spore zagrożenie niesie też pokusa wykorzystania ogromnej dźwigni finansowej, ale tylko, w sytuacji gdy jest niewłaściwie wykorzystywana. Podejmowanie nadmiernego ryzyka w postaci otwierania pozycji przewyższającej nawet 100-krotnie nasze aktywa jest czystą głupotą, którą kieruje tylko chciwość. Najlepsze efekty na każdym rynku daje polityka drobnych kroków, przy rozsądnej kontroli ryzyka dopasowanej do naszej psychiki. Dlatego wybierajmy tych, którzy oferują stabilne zyski w długim okresie, a nie tych, którzy chwalą się, że zarobili w ostatnim czasie 100 procent. A decydując się na zainwestowanie naszych pieniędzy, działajmy tak jak podczas tradycyjnych zakupów. Zastanawiajmy się, porównujmy, oceńmy ryzyko, sprawdźmy zarządzających. To nasze pieniądze i nikt nie zadba o nie lepiej, niż my sami.

Marek Rogalski
Główny Analityk
First International Traders Dom Maklerski S.A.
www.fitdm.pl

Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 9(77)2008


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum