Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Stałe działy Gazety MSP >> Raport miesiąca >> Straty są nieodłączną częścią inwestowania >>

Straty są nieodłączną częścią inwestowania

Raport: Inwestowanie nadwyżek finansowych

Rozpoczynając przygodę z inwestowaniem warto zgłębić elementarną wiedzę, która ułatwi zrozumienie mechanizmów funkcjonujących na rynku. Dzięki niej można uniknąć powszechnych błędów skutkujących szybką utratą kapitału.
Najczęściej popełnianym błędem wśród początkujących inwestorów jest chęć zabezpieczenia zysku, przejawiająca się szybkim zamykaniem otwartych pozycji w instrumentach finansowych, których kurs podąża zgodnie z oczekiwaniami. Instrumenty, na których pojawiła się strata, pozostają natomiast w portfelu inwestora, czemu zazwyczaj towarzyszy myślenie „na pewno się odbiję” lub „sprzedam, gdy tylko wyjdzie na zero”.
Niestety stanowi to poważne niebezpieczeństwo dla kapitału. Nawet najlepsi traderzy rzadko osiągają zysk na więcej niż połowie transakcji. Straty są nieodłączną częścią przygody z inwestowaniem, a brak kontroli nad nimi może w szybki sposób wyczyścić rachunek inwestora.
Na największe zagrożenie wystawieni są gracze, u których wystąpił tzw. „efekt debiutanta”, czyli pierwszych kilka transakcji okazało się sukcesem. Taka osoba może wyrobić sobie błędne przekonanie, że ta sytuacja będzie trwać nadal i pierwsza transakcja, która pójdzie nie po jego myśli, będzie zbyt długo otwarta i przekształci się w dotkliwą stratę.
Zachowanie to może być wytłumaczone za pomocą tzw. teorii perspektywy, według której funkcja użyteczności jest wklęsła dla zysków i wypukła dla strat. Oznacza to, że zarabiając tysiąc złotych inwestor nie odczuwa dwa razy większej satysfakcji niż zarabiając 500 zł. Z drugiej strony, strata 500 zł jest odczuwana dotkliwie, ale utrata tysiąca nie jest dwukrotnie boleśniejsza. Powoduje to, że pozycje zyskowne są zamykane szybko, a stratne nie. Potwierdzeniem tej teorii mogą być wyniki Ogólnopolskiego Badania Inwestorów, przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, zgodnie z którymi zaledwie 13,3 proc. inwestorów sprzedało akcje możliwie szybko w okresie znacznych spadków i wysokiej zmienności na PGW w drugiej połowie 2011 r.




Aby statystyka rynkowa nie działała na niekorzyść gracza giełdowego, straty muszą być ucinane odpowiednio wcześnie, natomiast pozycjom zyskownym należy pozwolić rosnąć. Tylko w ten sposób wartość oczekiwana w długim terminie będzie dodatnia i spowoduje wzrost kapitału inwestora. Jednym z narzędzi pomagającym w osiągnięciu tego celu są zlecenia zabezpieczające, tzw. „stop-loss” (w skrócie S-L).
S-L to zlecenia zamknięcia pozycji, w momencie gdy strata przekroczy z góry zakładany, akceptowalny poziom. Technicznie sprowadza się to do wystawienia (w chwili dokonania transakcji kupna) zlecenia sprzedaży po każdej cenie (PKC) bez terminu ważności (DOM) z limitem aktywacji na ustalonym poziomie, którego wartość najczęściej wyznaczana jest jako spadek o stały procent lub z wykorzystaniem analizy technicznej. Tak ustawione zlecenie uniezależni proces ucinania strat od emocji inwestora.

Stwórz własną strategię i inwestuj zgodnie z nią

Najwięcej zarabiający inwestorzy posiadają opracowane własne systemy inwestycyjne, będące zestawami reguł, według których otwierają i zamykają pozycje inwestycyjne. Posiadanie zestawu kryteriów dokonywanych inwestycji pozwala uniknąć zgubnego wpływu emocji czy zasłyszanych plotek.
Każda potencjalna inwestycja powinna być analizowana pod kątem wcześniej ustalonych kryteriów. Jeśli chociaż jedno nie jest spełnione, inwestor nie powinien otwierać pozycji. W ten sposób wyniki poszczególnych inwestycji są porównywalne, można zatem sprawdzić, czy dana strategia przynosi zyski w długim horyzoncie czasowym.
Zasada ta zwraca również uwagę na fakt istnienia na rynku wielu niezawodnych i niesamowicie zyskownych (a zatem odpowiednio drogich) strategii inwestycyjnych. Problem w tym, że tego rodzaju systemy radzą sobie wspaniale tylko na papierze – prezentowane w materiałach reklamowych wyniki są najczęściej pochodną testu na odpowiednio dopasowanych danych (np. z takiego historycznego zakresu czasowego, dla którego strategia przyniosła bardzo wysokie wyniki, mimo że niewielka zmiana okresu spowodowałaby wykazanie dużych strat), nie są zatem źródłem rzetelnym. Potencjalny nabywca powinien więc podchodzić do tego rodzaju ofert z dużą dozą sceptycyzmu, a najlepszym rozwiązaniem i tak jest wypracowanie swojej własnej, dopasowanej do charakteru inwestora, strategii.

Dywersyfikuj portfel

Wykorzystywanie przez inwestora indywidualnego wszystkich założeń i modeli nowoczesnej teorii portfelowej może być trudne, czasochłonne i mijać się z celem. Wystarczy jednak pamiętać o kilku prostych zasadach, które pozwolą na ograniczenie ryzyka związanego z inwestowaniem w pojedyncze walory.
Zdecydowana większość inwestorów traktuje każdy zakupiony papier wartościowy osobno, oddzielając je od pozostałych, tymczasem wszystkie inwestycje należy traktować jako części jednego portfela. W ten sposób wymusza się myślenie w kategoriach dywersyfikacji, pozwalając na redukcję łącznego ryzyka całego portfela.
Kluczem w dywersyfikacji jest dobór do portfela aktywów nisko ze sobą skorelowanych, czyli jak najmniej wzajemnie zależnych. Najprostszy sposób to podział środków pomiędzy różne branże, aby słaba koniunktura w danym sektorze nie wpływała istotnie na cały portfel.




Jak wskazuje tabela, pomiędzy branżami na GPW, reprezentowanymi przez indeksy sektorowe, odnaleźć można niskie korelacje sprzyjające budowaniu zdywersyfikowanych portfeli. Dla przykładu, współczynnik korelacji między indeksem branży surowcowej i telekomunikacyjnej wynosi zaledwie 0,21. Ryzyko mierzone odchyleniem standardowym stóp zwrotu dla każdego indeksu z osobna wynosi odpowiednio 2,19 i 1,51 proc., natomiast tworząc portfel o równych udziałach, ryzyko wynosi 1,46 proc., czyli mniej niż oddzielnie dla każdej branży (minimalne ryzyko możliwe do osiągnięcia przez zmianę wag portfela bez stosowania krótkiej sprzedaży wynosi 1,36 proc.). Inwestor indywidualny nie musi znać ani mechanizmu, ani wzorów matematycznych stojących za tymi obliczeniami – ważne jest jednak to, aby pamiętał o podziale środków między instrumenty jak najmniej od siebie zależne.

Marek Gąd, analityk inwestycyjny, Grupa Trinity S.A.


nr 12(128)2012


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum