
Sztuka dla sztuki i dla...
Doradca od sztuki
Załamanie na rynkach finansowych do takiego stopnia wystraszyło inwestorów, iż o kupowaniu zbytków – obrazów czy rzeźb – nawet mówić nie wypada. A przecież sztuka to jedna z najlepszych inwestycji. Potrzebny jest tylko dobry doradca.
Sztuka sztuce – w wymiarze inwestycyjnym – nie jest równa. Wartość rynkowa sztuki dawnej, czyli tak zwanej kolekcjonerskiej, jest bezsporna, a ceny do tej wartości dostosowane. Stawiają one jednak obiekty sztuki dawnej na półce lokat – długoterminowych i z niewielką, lecz pewną stopą wzrostu. Bardziej zyskowną inwestycją, obliczoną na krótszy czas ulokowania środków finansowych, ukazuje się sztuka współczesna, a nawet nowoczesna. Oczywiście, jak w każdym innym działaniu inwestycyjnym, tak i tutaj występuje pewna doza niepewności. Czy warto zaryzykować? Inwestor musi ocenić sam. Istotne jest jednak to, aby był świadom istnienia metod, które pozwolą ryzyko zminimalizować.
Intuicja najważniejsza
Najważniejsza jest własna intuicja kupującego, niekoniecznie poparta wykształceniem czy doświadczeniem. Nawet najlepsi eksperci słuchają przede wszystkim swojego trzeciego oka, a ukończenie akademii czy innego fakultetu „wyposażającego” w odpowiednią wiedzę encyklopedyczną i badawczą z tej dziedziny, nie uczynią z nieczującego człowieka wybitnego znawcy sztuki. Wrażliwość i wewnętrzna potrzeba estetyki nie pozwolą potencjalnemu nabywcy dzieła sztuki popełnić błędu.
Marszand – doradca od sztuki
Bardziej wymierną gwarancją korzystnego ulokowania pieniędzy w sztukę jest nawiązanie współpracy z doradcą – pracownikiem galerii, marszandem. Dobry galernik, który najczęściej jest historykiem sztuki, powinien rzeczowo doradzić, przedstawić inwestorowi możliwie szeroki wybór. Doradca musi także służyć wiedzą merytoryczną na temat artysty i stosowanych przez niego technik malarskich, znać obecne i prognozowane ceny jego dzieł.
Chociaż skorzystanie z usług doradztwa wcale nie oznacza bezwarunkowego podporządkować się opinii ekspertów, zdarzają się sytuacje, w których sama intuicja i poczucie wewnętrznej estetyki nie wystarczą. Wiedza marszanda, zdobyta na uniwersytecie, jak i ta płynąca z bezpośrednich kontaktów z artystami, pozwoli uniknąć zakupu obiektów, które – mimo że podobają się nabywcom – mogły wyjść z pracowni artysty nie dbającego w żaden sposób o swoją drogę twórczą, ani o rangę własnego nazwiska. Prace takich twórców – choć nierzadko piękne i stworzone z niezwykłą wręcz wrażliwością – nie są odpowiednimi lokatami kapitału, a tym bardziej inwestycjami na bliską przyszłość. Przykładowo, nie ma sensu inwestować w prace artysty kwoty kilku tysięcy złotych, kiedy ten sam artysta, nie dbając zupełnie o notowania późniejsze pracy, którą sprzedał, wstawia do innych galerii lub domów aukcyjnych prace o podobnej wartości artystycznej w cenie o połowę niższej. Współpraca z dobrze zorientowanym marszandem uchroni nas od takiej „inwestycji”.
Intuicja najważniejsza
Najważniejsza jest własna intuicja kupującego, niekoniecznie poparta wykształceniem czy doświadczeniem. Nawet najlepsi eksperci słuchają przede wszystkim swojego trzeciego oka, a ukończenie akademii czy innego fakultetu „wyposażającego” w odpowiednią wiedzę encyklopedyczną i badawczą z tej dziedziny, nie uczynią z nieczującego człowieka wybitnego znawcy sztuki. Wrażliwość i wewnętrzna potrzeba estetyki nie pozwolą potencjalnemu nabywcy dzieła sztuki popełnić błędu.
Marszand – doradca od sztuki
Bardziej wymierną gwarancją korzystnego ulokowania pieniędzy w sztukę jest nawiązanie współpracy z doradcą – pracownikiem galerii, marszandem. Dobry galernik, który najczęściej jest historykiem sztuki, powinien rzeczowo doradzić, przedstawić inwestorowi możliwie szeroki wybór. Doradca musi także służyć wiedzą merytoryczną na temat artysty i stosowanych przez niego technik malarskich, znać obecne i prognozowane ceny jego dzieł.
Chociaż skorzystanie z usług doradztwa wcale nie oznacza bezwarunkowego podporządkować się opinii ekspertów, zdarzają się sytuacje, w których sama intuicja i poczucie wewnętrznej estetyki nie wystarczą. Wiedza marszanda, zdobyta na uniwersytecie, jak i ta płynąca z bezpośrednich kontaktów z artystami, pozwoli uniknąć zakupu obiektów, które – mimo że podobają się nabywcom – mogły wyjść z pracowni artysty nie dbającego w żaden sposób o swoją drogę twórczą, ani o rangę własnego nazwiska. Prace takich twórców – choć nierzadko piękne i stworzone z niezwykłą wręcz wrażliwością – nie są odpowiednimi lokatami kapitału, a tym bardziej inwestycjami na bliską przyszłość. Przykładowo, nie ma sensu inwestować w prace artysty kwoty kilku tysięcy złotych, kiedy ten sam artysta, nie dbając zupełnie o notowania późniejsze pracy, którą sprzedał, wstawia do innych galerii lub domów aukcyjnych prace o podobnej wartości artystycznej w cenie o połowę niższej. Współpraca z dobrze zorientowanym marszandem uchroni nas od takiej „inwestycji”.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 7(87)2009 ![]() Zobacz więcej na temat: sztuka |