Fiskusowe wygibasy
To prawo trzeba zmienić

Przykładem prawotwórczej lekkomyślności są choćby przepisy dot. wystawiania faktur i sporządzania zeznań podatkowych. Jak wiemy, jeszcze kilka lat temu fiskus wymagał, aby każda faktura i zeznanie podatkowe były podpisywane. Za brak podpisu bezwzględnie wszczynano postępowania karno-skarbowe i wymierzano wysokie grzywny. Dziś faktur nie podpisuje tylko wystawca, ale i nabywca. Podpis nabywcy zawsze był zbędny, ale rezygnacja z podpisywania faktur przez wystawcę, pozbawia ten kawałek papieru waloru dokumentu. A przecież ma on dokumentować konkretne czynności prawne w obrocie gospodarczym. Osobiście podpisuję każdą wystawianą fakturę, gdyż nie mam pewności, czy ktoś w moim imieniu nie wystawi podobnych dokumentów. To podpis uwiarygadnia dokument, zwłaszcza jego pochodzenie. Przepisy § 5. ust. 1. rozporządzenia Ministra Finansów z 28.11.2008 r. w sprawie zwrotu podatku niektórym podatnikom, wystawiania faktur, sposobu ich przechowywania oraz listy towarów i usług, do których nie mają zastosowania zwolnienia od podatku od towarów i usług, należałoby odpowiednio zmienić. Gdy „papierowe” faktury nie wymagają uwiarygadniania, może je w naszym imieniu wystawić każdy, to wobec faktur przesyłanych w formie elektronicznej minister stawia wyjątkowo nieracjonalne wymagania. W rozporządzeniu Ministra Finansów z 14.07.2005 r. w sprawie wystawiania i przesyłania faktur w formie elektronicznej, a także przechowywania oraz udostępniania organowi podatkowemu lub organowi kontroli skarbowej tych faktur postanowiono, że faktury przesyłane drogą elektroniczną muszą posiadać kwalifikowany podpis elektroniczny. Ten kosztuje sporo, jego uzyskanie jest mocno sformalizowane, a obsługa może wielu podatnikom sprawiać duże trudności. Ale to nie jedyna trudność. Minister wymaga także od wystawców faktur (nie wiadomo tylko po co?), by odbiorca w formie pisemnej lub elektronicznej dokonał akceptacji tej formy (vide § 3. ust. 1.). Za brak takiej akceptacji (dokumentu) należy spodziewać się kolejnych sankcji karno-skarbowych, gdyż polski fiskus karze podatników za drobne błędy i drobiazgi, nawet wtedy, gdy nie powodują one zaniżenia podstawy opodatkowania czy nie uszczuplają podatku należnego budżetowi państwa.
Trudno uznać powyższe postępowanie ministra za przemyślane i konsekwentne, zwłaszcza jeśli spojrzymy na najnowszą nowelizację przepisów ordynacji podatkowej, dot. braku obowiązku uwiarygadniania kwalifikowanym podpisem elektronicznym: zeznań PIT-37 składanych drogą elektroniczną. To już kompletne nieporozumienie i lekceważenie przez ministra (ale też parlament!) nie tylko obowiązujących zasad dot. uwiarygadniania dokumentów i dokonywanych czynności prawnych, ale też przejaw braku zdrowego rozsądku. Zdobycie określonych danych podatników niezbędnych do sporządzenia zeznania podatkowego nie jest w Polsce trudne. Prawodawca i MF umożliwił obecnie złożenie naszego zeznania przez osoby nieuprawnione. Z dowolnej kafejki internetowej każdy może za nas złożyć zeznanie, w ramach żartu czy kierując się złośliwymi pobudkami, chcąc utrudnić nam życie. Nie sądziłem, że dożyję czasu tak ogromnej nieodpowiedzialności ze strony rządzących i MF. To też ogromne zagrożenie dla podatników, wobec których na podstawie zeznania (o którym podatnik może nie wiedzieć), organ podatkowy może wszcząć egzekucję, jeśli ten nie wpłacił w terminie podatku wynikającego z zeznania. Wyjaśnianie sprawy i same postępowania trwają miesiącami, a nawet latami. Jak w takiej sytuacji udowodnić, że to nie my złożyliśmy zeznanie?
Osobiście jestem zdecydowanym zwolennikiem ułatwiania i odbiurokratyzowania polskiego prawa podatkowego, którego musimy wstydzić się na arenie międzynarodowej. Bo czyż 142. pozycja polskiego systemu podatkowego w zakresie jego przyjazności na liście Banku Światowego nie jest powodem do wstydu? Jednak wszelkie dokonywane zmiany muszą być przemyślane, sensowne i spójne z całym systemem podatkowym. W Polsce nie ma natomiast żadnej spójności, a kolejne zmiany prawa podatkowego czynione są „na kolanie”, wbrew obowiązującym zasadom tworzenia prawa, byle tylko spełniały polityczne zapotrzebowanie. Musimy mieć świadomość, że prawo podatkowe w Polsce jest z roku na rok bardziej skomplikowane i nieprzejrzyste, choć od lat politycy obiecują jego uproszczenie, liberalizację. Póki co działania polityków kończą się na obietnicach i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek w tym zakresie miało się zmienić, zwłaszcza wobec tak ogromnej bierności podatników (wyborców) w rozliczaniu polityków ze składanych obietnic.
Wojciech Serafiński
PS.
Zapraszamy Czytelników do nadsyłania na e-mail: wojciech@serafinski.pl propozycji bubli prawnych – przepisów, które powinny być uchylone lub zmienione, które w znacznym stopniu utrudniają przedsiębiorcom życie i narażają ich na dodatkowe, niepotrzebne koszty.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 5(85)2009 ![]() Zobacz więcej na temat: serafiński | buble |