Dekalog desperata
Fałszywe strategie w ubezpieczeniach majątkowych firm
Jeśli rezygnujemy z ochrony ubezpieczeniowej, jest tak, jakbyśmy wybierali się w daleką podróż bez koła zapasowego. Zwolennicy brawury znajdują oczywiście bardzo wiele argumentów przemawiającymi za taką strategią. Przytaczamy jedynie dziesięć, za to najczęściej wykorzystywanych „innowacji” ubezpieczeniowych, których skutki dla firmy mogą okazać się wręcz zgubne.
Jest taki okres w dziejach firmy, kiedy trzeba zacisnąć pasa i cały wysiłek skierować na jej rozwój. Do planów wprowadza się wtedy: wielkości zakupów surowców, koszty produkcji, przyrosty zatrudnienia, spodziewaną wielkość sprzedaży i inne czynniki, które mają złożyć się na sukces.
Czynnikiem pomijanym w takich razach – jako uciążliwy i wątpliwie konieczny koszt – jest najczęściej ubezpieczenie. Traktowane jest jak piąte koło u wozu; dziś powiedzielibyśmy – jak zapasowe koło w samochodzie. Dopóki wszystko gra, czyli cztery koła są w porządku, dopóty nikt nie przejmuje się piątym w bagażniku. Nabiera ono pełnej wartości dopiero, gdy łapiemy gumę. Podobnie jak z ubezpieczeniem. Różnica polega jedynie na tym, że w przypadku pojazdu o dodatkowe zabezpieczenia zadbał producent, natomiast o ubezpieczenie firmy musimy zadbać sami. W praktyce wygląda to jednak tak, że jeśli ubezpieczenie nie jest ujęte w planach zarządzania firmą, to jedziemy bez koła zapasowego. Na uzasadnienie tego braku wymyślono wiele teorii i zwyczajnych wykrętów, a także argumentów, które choć brzmią sensownie, kryją pułapki. Oto wybrane dziesięć z nich.
Nic się nie stanie
Przeciwnicy kupowania polis myślą najczęściej w ten sposób: skoro przez tyle lat nic nam się nie stało, po co mamy niepotrzebnie wydawać pieniądze? To naturalny tok myślenia: zawsze mamy nadzieję, że nie dotknie nas nieszczęście. Nie możemy mieć jednak takiej pewności. Ryzyko jest tym większe, że żyjemy w świecie niesłychanie szybkich zmian i silnej konkurencji, które zmuszają nas, aby za nimi nadążać, jeśli chcemy zapewnić naszej firmie spokojną przyszłość. Wymaga to wielkiego wysiłku i często zaangażowania znacznych naszych zasobów materialnych i niematerialnych. Jeżeli w takich okolicznościach przytrafi się nieszczęście,
zabraknie nam rezerw, aby stawić mu czoło. Wysiłek wielu nieraz lat pracy może zostać zniweczony w kilka godzin. To zbyt duże ryzyko, aby brać je w całości na siebie.
Jedynym skutecznym sposobem zabezpieczenia się przed nim jest ubezpieczenie. Jeśli go nie ma, to zdarzy się dokładnie to, co zawarliśmy w pytaniu: niepotrzebnie wydamy pieniądze. Jednak znacznie większe, niż składka.
Zrób to sam
Jeśli przedsiębiorca nie neguje z gruntu konieczności zabezpieczenia się na wypadek nieszczęścia, może próbować zabezpieczyć się samodzielnie przez stworzenie specjalnego
funduszu.
Z pozoru jest to rozwiązanie do przyjęcia, ale ma liczne wady. Wielkość funduszu musiałaby równać się pełnym wartościom, jakie mogłyby ulec szkodzie lub stracie. Kogo stać dziś na zamrożenie takiej gotówki? A nawet jeśli stać, trzeba umieć zainwestować ją w taki sposób,
aby można było ją w każdej chwili wycofać bez straty. Kto ma się tym zająć i kto tym administrować? Jaka jest gwarancja, że w przypadku powstania pilnej potrzeby finansowej nie sięgnie się po ten fundusz, bo zabrakło innych możliwości? Skąd wziąć środki na uzupełnienie funduszu lub jego odtworzenie, jeśli zużyje się go na pokrycie kosztów szkody?
Jak długo trzeba by wnosić składkę do funduszu, aby go odtworzyć i kto wyliczy firmie poprawną wielkość tej składki? Wszystkie te problemy rozwiązuje za przedsiębiorcę towarzystwo ubezpieczeń, ponieważ zajmuje się tym profesjonalnie i na tym polega jego działalność. Jedynym wysiłkiem jest zapłacenie składki. I już.
Są pilniejsze potrzeby
Wielu przedsiębiorców wychodzi z założenia, że ubezpieczenie nie jest najważniejszą potrzebą. Wolimy przeznaczyć pieniądze na inwestycje lub podwyżki dla pracowników. Istotnie, ubezpieczenie nie jest priorytetem w biznesie, ale jest niezbędnym składnikiem planowania
i budżetu w działalności gospodarczej. Przy braku ubezpieczenia może wystąpić szkoda, która spowoduje takie straty finansowe firmy, że jej dalsza działalność będzie albo całkiem niemożliwa, albo pogrąży firmę w wieloletnie zadłużenie i niepewne jutro. Wtedy nie będzie już mowy ani o inwestycjach, ani o podwyżkach dla pracowników.
Brak ubezpieczenia w firmie to niewybaczalna niefrasobliwość i igranie z losem, który potrafi być przewrotny: szkody wydarzają się najczęściej wtedy, kiedy brak przed nimi ochrony – ubezpieczenia!
Gdyby było taniej...
„Ubezpieczenia są drogie. Nie stać nas na to”– zdaje się mówić gros nieubezpieczonych przedsiębiorców.
To nieprawda. Koszt ubezpieczenia nie jest znaczny, ponieważ stanowi niewielki procent wartości przedmiotu ubezpieczenia. A może być taki niewielki, ponieważ cena ubezpieczenia opiera się na prawie wielkich liczb: w roku kalendarzowym może wystąpić zaledwie kilka znacznych szkód w ogólnej liczbie ubezpieczonych przedsiębiorstw.
Ale zamiast sytuacji, w której cały ciężar szkody ponosi pojedyncze przedsiębiorstwo, szkoda jest rozłożona pomiędzy wszystkich posiadaczy ubezpieczenia. Ci wszyscy ubezpieczeni, wpłacając składki, składają się na „fundusz szkód”, a z tego funduszu wypłaca się rekompensatę tym nielicznym, dotkniętym szkodami. Jeśli wśród tych nielicznych znajdziecie się Wy, to za niewielką składkę otrzymujecie znaczne odszkodowanie.
Czy nadal nie stać Was na składkę?
Wszystko albo nic
Bardzo często dzieje się i tak, że przedsiębiorca zwyczajnie nie wie, co powinien ubezpieczyć. Często dzieje się i tak, że zniecierpliwiony bezskutecznymi roszadami i wobec świadomości, że na ubezpieczenie wszystkiego go nie stać – zarzuca problem całkowicie. To błąd.
Nie ma potrzeby ubezpieczania wszystkiego. Przed częścią ryzyk można zabezpieczyć się taniej niż płacąc przez szereg lat składkę ubezpieczeniową. Innymi ryzykami można podzielić się z towarzystwem ubezpieczeń, przyjmując część ryzyka na siebie – daje to korzyść w postaci niższej składki. Jak to zrobić, aby się opłaciło, doradzi broker ubezpieczeniowy.
Grosz musi się zwrócić
Czy pieniądze wydane na składki ubezpieczeniowe zwrócą nam się? Mogą, ale... nie powinny! Zwrócą się, jeśli wystąpi taka szkoda, której całkowity koszt przekroczy łączną sumę wpłaconych składek. Kto jednak będzie zainteresowany takim właśnie obrotem spraw? Czy nie chodzi o to, aby szkoda się nie wydarzyła?
Na pytanie powyższe można odpowiedź innym pytaniem: po co zatem płacić, skoro nikt nie chciałby szkody i zwrotu? Odpowiedź na tak postawioną kwestię może być tylko jedna: za spokojną głowę! Za to, że przedsiębiorca może spokojnie planować rozwój firmy i prywatnego dobrobytu, który firma zapewnia.
Zysk jest najważniejszy
Gdyby na ubezpieczeniu można było zarobić, z pewnością decydowałoby się na nie dużo więcej firm. Tymczasem jednak na ubezpieczeniu majątkowym zarobić nie można, ponieważ istotą ubezpieczenia jest zapewnienie nie zysku, lecz zadośćuczynienia. Idzie o to, aby odszkodowanie umożliwiło przywrócenie uszkodzonego lub straconego mienia do stanu sprzed szkody lub – innymi słowy – by odszkodowanie zwróciło koszty usunięcia szkody lub odtworzenia straty i pozwoliło kontynuować działalność gospodarczą. O jakimkolwiek zysku z tytułu odszkodowania nie ma mowy.
Wyjątkiem jest ubezpieczenie na życie z funduszem inwestycyjnym. Część pieniędzy ze składki, która jest inwestowana, przynosi po latach zysk, ale to wynika nie z samego ubezpieczenia, lecz z istoty funduszu inwestycyjnego.
Nie dawaj zarobić
Jeżeli składki nam się nie zwrócą i na ubezpieczeniu nic nie zarobimy, to dlaczego mamy dawać zarobić towarzystwom ubezpieczeń?
Odpowiedź może być tylko jedna: dlatego, że powierzacie towarzystwom swoje ryzyka i stojące za nimi koszty. Towarzystwa biorą te ryzyka na siebie, tzn. zgadzają się, że w przypadku wystąpienia szkody pokryją jej koszty. Aby to było możliwe, towarzystwa muszą zgromadzić odpowiednie fundusze i sprawnie nimi zarządzać. Fundusze powstają przede wszystkim ze składek. Odpowiednie zarządzanie nimi powoduje, że towarzystwa stać na wypłaty odszkodowań, ale również na pokrycie kosztów własnych: wynagrodzeń pracowników, posiadania lub wynajmu lokali, komunikację, łączność itd. Towarzystwa zatem są przedsiębiorstwami rynkowymi działającymi na zasadach komercyjnych. W niczym nie uchybia to ich szczególnej roli w całej gospodarce: zabezpieczenia płynności działania każdego innego sektora gospodarki kraju.
I tak znajdą „haka”
Powszechnie znane są przypadki, gdy towarzystwa ubezpieczeniowe odmawiają wypłaty odszkodowań. Przedsiębiorca może się zatem obawiać, że taka sytuacja będzie miała miejsce w jego przypadku. Tymczasem dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy klient nie dotrzyma zobowiązań, jakie nakładają na niego ogólne warunki ubezpieczeń lub nie dostrzeże ograniczeń i wyłączeń w ubezpieczeniu, które zawarł.
Często warunki są sformułowane
w sposób skomplikowany i niezrozumiały dla klienta i ich niedotrzymanie nie wynika z jego złej woli. Najlepszym zabezpieczeniem przed taką ewentualnością jest skorzystanie z usług brokera. To on potrafi czytać i interpretować warunki, ostrzeże przed pułapkami, zagwarantuje, że ochrona jest taka, jakiej oczekuje klient, wyjaśni klientowi jego obowiązki, a w przypadku wystąpienia szkody udzieli ubezpieczonemu wszelkiego i skutecznego wsparcia
w dochodzeniu odszkodowania.
Nie, bo nie!
Ostatnim, choć nie najmniej ważnym argumentem przeciwko ubezpieczeniom, jest argument czysto emocjonalny: nikt nas nie może zmusić do ubezpieczenia i do wydatków związanych z jego zawarciem.
Otóż, okazuje się, że może. Ustawodawca w trosce o szczególnie chronione wartości wyznaczył powszechne ubezpieczenia obowiązkowe; należą do nich ubezpieczenia: budynków gospodarstw rolnych od ognia, odpowiedzialności cywilnej rolników oraz odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów samochodowych.
Istnieją również resortowe ubezpieczenia obowiązkowe zawodowej odpowiedzialności cywilnej: adwokatów, architektów i inżynierów budownictwa, doradców podatkowych, organizatorów imprez masowych oraz brokerów.
Wszystkie inne ubezpieczenia, które nie są obowiązkowe, zawierane są na zasadzie dobrowolności. Istotnie, do zawarcia tychże nikt i nic nie może zmusić. Poza zdrowym rozsądkiem.
nr 9(156)2016 ![]() |