Na złe zachowania, kodeks dobrych praktyk
Andrzej Arendarski
Za sprawą „afer”, które wywołały duże zamieszanie na polskiej scenie politycznej, już po raz n-ty trwa dyskusja, jak uporządkować w naszym kraju problem lobbingu. Pomimo wielu negatywnych doświadczeń, dotychczas nie udało się wypracować skutecznych rozwiązań w tej kwestii – i znowu jesteśmy zmuszeni obserwować sytuację, w której niemal każdy kontakt polityka z biznesmenem grozi oskarżeniem o nielegalne działania. Jak bumerang wraca także pytanie o to, co powoduje, że nadal nie doczekaliśmy się ustalenia zasad dopuszczalnego lobbingu? Czy brakuje odpowiednich pomysłów? Wzorców?
Wydaje mi się, że chodzi tu raczej o dobrą wolę polityków, której najwyraźniej brak, skoro gotowe rozwiązania, dotyczące np. zasad rzetelnej i przejrzystej legislacji, już istnieją i są na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że nikt do tej pory nie kwapił się, aby rękę wyciągnąć i wprowadzać te zasady do praktyki ustawodawczej.
Żeby nie być gołosłownym, przypomnę tylko, że w styczniu 2007 r. Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym, Krajowej Izby Gospodarczej, opublikował kodeks rzetelnych praktyk legislacyjnych, oparty na najlepszych praktykach światowych. Dołożyliśmy starań, aby w jak najszerszym gronie skonsultować nasze propozycje. W dyskusji nad dokumentem brali udział m.in. parlamentarzyści, prawnicy z ministerstw oraz profesjonalni urzędnicy, którzy przedstawiali swoje sugestie zmian i uzupełnień. Kodeks powstał, ale cóż z tego, skoro ani Prawo i Sprawiedliwość ani Platforma Obywatelska nigdy nie były zainteresowane wdrożeniem tych – podanych „na talerzu” – zasad. Szkoda, bo przyglądając się „aferze hazardowej” w kontekście przygotowanego w KIG kodeksu widać, że w przypadku niektórych uczestników tej historii doszło do złamania co najmniej kilku zasad. Gdyby funkcjonował on w legislacyjnej praktyce, może nie byłoby całej sprawy.
To jednak tylko gdybanie – rzeczywistość jest taka, że zamiast pracy nad jak najszybszym uregulowaniem lobbingu i wprowadzeniem zasad „zdrowej” legislacji, słyszymy jedynie o planach powoływania kolejnych komisji śledczych, które – obym się mylił – jeszcze bardziej zagmatwają całą sprawę i nie przybliżą nas ani na krok do wyjaśnienia „afer”. Patrząc na dokonania wcześniejszych komisji, które stały się areną politycznej walki, prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń jest dosyć duże.
Myślę, że zamiast mnożenia kolejnych komisji śledczych, znacznie korzystniejsze byłoby powołanie w Parlamencie „Komisji ds. Ustalenia Zasad Rzetelnej Legislacji”, której prace pozwoliłoby wreszcie na wyeliminowanie negatywnych praktyk i rozdzielenie tego, co jest dopuszczalnym lobbingiem, a co „załatwiactwem”. Gdyby posłowie włożyli w pracę takiej komisji przynajmniej połowę zaangażowania, które wkładają obecnie w polityczne spory, byłbym pewien jej sukcesu.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 11(91)2009 ![]() |