
"Co, jeżeli złoty się obudzi..."
Rynek walutowy pod obserwacją
Notowania złotego wobec amerykańskiej waluty są trochę bardziej zmienne i cechuje je większa nerwowość. Tutaj zarówno osłabienie polskiej waluty z maja minionego roku (pięćdziesięciokilkugroszowe), jak również listopadowe (czterdziestogroszowe) były bardziej dynamiczne niż w przypadku euro. Jednakże tych ruchów i tak nie można porównywać z szalejącą zmiennością 2008 i 2009 r. Od ponad pół roku znajdujemy się w czterdziestogroszowym przedziale wahań złotego wobec dolara (2,75 – 3,15) i jeszcze węższym wobec euro (3,84 – 4,10). Czyli – tak na dobrą sprawę – nic się nie dzieje na rynku i pewnie – jak najpewniej wielu twierdzi – już się nie wydarzy...
Ten marazm wydaje się być usypiający. Jak na ironię, jest o tyle niebezpieczny, ponieważ zdążył już wielu do siebie przyzwyczaić. Co więcej – są również tacy, którzy przekonani są o jego trwałości. Trudno polemizować ze stwierdzeniem, że trend wykazuję większą tendencję do swojej kontynuacji niż do zmiany. Równie trudno dopatrzyć się teraz w notowaniach polskiego złotego jakiekolwiek trendu. Sytuacja zdaje się po części przypominać tę z początku 2008 r. Byliśmy wówczas świadkami trwającego od czterech lat trendu spadkowego na EUR/PLN i USD/PLN. Tak jak wówczas, nikt nie wierzył w możliwe odwrócenie trendu oraz powrót – choćby chwilowy – do słabszego złotego, tak teraz rzadko kto wyobraża sobie powrót zmienności na rynku.
Rynki finansowe – w tym walutowe – również cechuje to, że przyzwyczają do trwających trendów. A w momencie, gdy o ich niezmienności przekonana jest większość, zazwyczaj... się zmieniają.
Trend w tył zwrot
Co by się wydarzyło, gdyby trend (a w tym przypadku jego brak) na polskim złotym się odwrócił? Możliwe, że mielibyśmy powrót do pamiętnej (choć pamięć tutaj chyba jest zawodna) sytuacji z 2008 r. Paradoksalnie ponoć wszyscy przedsiębiorcy pamiętają, że przesadna wiara w trwające trendy oraz brak zabezpieczeń pozycji walutowych, lub – co równie groźne – ich przeszacowanie, mogą doprowadzić wynik finansowy na skraj rentowności. Teoretycznie wszyscy pamiętają, że czteroletni trend umacniający złotego został zanegowany i zniesiony w zaledwie sześć miesięcy. Ponoć wszyscy wiedzą, że w ciągu zaledwie pół roku polska waluta z poziomu około dwóch złotych za dolara i okolic trzech złotych dwudziestu groszy za euro zrealizowała poziomy bliskie odpowiednio czterech złotych USD/PLN i pięciu złotych na parze EUR/PLN. Wszyscy o tym pamiętają... jedynie teoretycznie. Przedsiębiorcy patrzą na tamten czas, jak na okres, który z dziwnych względów nie ma prawa się powtórzyć. Tak jakby prawo do tak silnych ruchów było już wyczerpane.
Co się zatem stanie, gdy złoty wybije się z wąskiej konsolidacji?
Jeżeli wybije się górą, problem będą mieć importerzy. Złudzeni coraz mocniejszym złotym masowo nie zabezpieczają swoich zobowiązań walutowych. Większość z nich dokonuje transakcji po kursie spot, a jakiekolwiek transakcje zabezpieczające są im obecnie zupełnie obce. Nie tylko gwałtowny wzrost kursu z 2008 r., ale również majowa silna korekta nie były dostatecznie dosadną lekcją. Nasuwa się może nie do końca trafne, ale jednak wymowne porównanie do domu zalewanego co kilka lat przez powódź – czy w końcu zdecydujemy się go ubezpieczyć?
W przypadku gdy wybicie nastąpi dołem i wrócimy do coraz mocniejszego złotego, w przysłowiowej kropce znajdą się eksporterzy – mocny zloty to bowiem spadek konkurencyjności produktów sprzedawanych za granicą. Czy aby na pewno będzie to problem dla zarządów i właścicieli? W teorii może tak, w praktyce natomiast... przecież i tak wszystkiemu winny jest rynek. Przecież i tak nic nie da się zrobić.
Jesteśmy bliżej lub dalej powrotu do rosnącej zmienności na rynku, tym samym do wybicia z kilkumiesięcznego marazmu na rynku. Bliżej lub dalej do powrotu trendu na rynku. W którym kierunku to nastąpi? W praktyce nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Niezależnie od trendu, jakim będzie podążał polski złoty, przedsiębiorstwo powinno mieć plan (hedging) na każdą z takich ewentualności. Dopiero przy takim podejściu do ryzyka możliwe jest częściowe zapomnienie o nim i... faktyczny spokój, nie tylko na rynku.
Sporządziła:
Katarzyna Bańka

Doradca klienta korporacyjnego
Dom Maklerski TMS Brokers https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5441 https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5472 https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5529
https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5544
https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5578
https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5660
https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5710
https://www.gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5711
https://gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5759
https://www.gazeta-msp.pl/?id=pokaz_artykul&indeks_artykulu=5785
nr 3(107)2011 ![]() Zobacz więcej na temat: złoty | waluty | trendy walutowe na rynku | rynek walutowy w polsce |