Im wcześniej, tym lepiej
Polskie prawo upadłościowe i naprawcze
Wśród polskich przedsiębiorców i opinii publicznej panuje nieprawdziwe przeświadczenie, że restrukturyzacja oznacza odroczony w czasie wyrok zamknięcia prowadzonej działalności. Uważa się, że poddają jej się tylko firmy stojące na skraju bankructwa, które prędzej czy później ulegną likwidacji. I chociaż – trzeba przyznać – przedsiębiorcy sięgają po działania restrukturyzacyjne najczęściej w sytuacjach kryzysowych, to niekoniecznie muszą one być oznaką rychłego upadku firmy.
Restrukturyzacja ma na celu poprawienie efektywności i wydajności przedsiębiorstwa, zwiększenie wartość firmy i wprowadzenie takich działań naprawczych, które umożliwią przedsiębiorcy ponowne konkurowanie na rynku.
Poprawa zawsze jest możliwa
Restrukturyzacja przeprowadzana jest obecnie pozasądowo, gdzie dochodzi do zawarcia moratorium (zawiera się tzw. umowy standstill) między dłużnikiem a wierzycielami, które zawiesza prawa wierzycieli związane z dochodzeniem należności i daje oddech dłużnikowi. Pozwala to na dokonanie restrukturyzacji majątku i niekiedy pomaga znaleźć nowe finansowanie w ramach postępowania upadłościowego – upadłości z możliwością zawarcia układu, w nielicznych sytuacjach także w drodze postępowania naprawczego.
Przy restrukturyzacji zasada jest prosta – im wcześniej dłużnik się jej podejmie, tym łatwiejsza będzie do dokonania i mniejsze będą jej koszty, a i wartość inwestycji poczyniona przez właścicieli może być uratowana po wykonaniu planu naprawczego. Nie bez znaczenia są także koszty społeczne, gdyż często niepodjęta próba restrukturyzacji – w tym zmniejszenia zatrudnienia – kończy się upadłością likwidacyjną i zwolnieniem wszystkich pracowników.
Prawdą jest jednak, że zgodnie z obecną ustawą restrukturyzacja możliwa jest tylko w ramach upadłości układowej, a i to nie zdarza się często, gdyż najczęściej ogłaszana jest upadłość likwidacyjna. Dzieje się tak nie tylko dlatego, iż wśród wielu przedsiębiorców brak jest świadomości ciążących na nich obowiązków wynikających z kodeksu spółek handlowych, czy prawa upadłościowego i naprawczego, lub też zbyt optymistycznych założeń biznesowych, lecz również dlatego, że obecne przepisy prawa upadłościowego i naprawczego nie dają sądom upadłościowym zbyt wiele możliwości do podjęcia decyzji w kierunku restrukturyzacji. Opcja układowa jest bowiem możliwa tylko wtedy, gdy jest bardziej korzystna dla wierzycieli niż likwidacja przedsiębiorstwa. W sytuacji spóźnionych wniosków o ogłoszenie upadłości lub w sytuacji głębokiej niewypłacalności wyboru właściwie nie ma.
Idą zmiany
Dlatego też szczególnie cieszą rządowe inicjatywy, których głównym zadaniem jest przezwyciężenie obaw przedsiębiorców do podejmowania działań restrukturyzacyjnych i doprecyzowanie istniejących przepisów w tym zakresie. W ramach tych inicjatyw Ministerstwo Gospodarki pracuje nad stworzeniem dokumentu „Polityka nowej szansy”, a Ministerstwo Sprawiedliwości wraz z Ministerstwem Gospodarki przygotowuje rewolucyjne zmiany w ustawie z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym.
Chociaż samo zainteresowanie rządu tematyką restrukturyzacji jest pozytywnym zjawiskiem i kierunek proponowanych zmian, wydaje mi się – jako prawnikowi, który wiele lat zajmuje się tematyką restrukturyzacji – że nie wszystkie proponowane zmiany wskazują słuszny kierunek.
W rządowym projekcie brakuje zdecydowanego zaakcentowania faktu, że to wierzyciele powinni być głównymi beneficjentami postępowania restrukturyzacyjnego – przed interesami dłużnika, jego akcjonariuszy, czy udziałowców. W obecnym stanie prawnym – gdzie organami reprezentującymi wierzycieli są rada wierzycieli i zgromadzenie wierzycieli, ich udział w procesie restrukturyzacji jest zbyt ograniczony – bardzo wiele zależy od decyzji sędziego komisarza. Brakuje wpływu wierzycieli na szybkość postępowania sądu – w sytuacji podbramkowej najlepiej widać, że „czas to pieniądz” – często, w ciągu krótkiego czasu przedsiębiorca traci płynność, klienci i kontrahenci się od niego odwracają, oferta nabywcy części przedsiębiorstwa w ruchu przestaje wiązać, co powoduje utratę wiarygodności finansowej i możliwości dalszego odroczenia, bądź pozyskania nowego finansowania. Nawet jeśli istnieją aktywni wierzyciele, to nie mają rzeczywistego wpływu na to, co dzieje się z majątkiem, którego wartość wraz z upływem czasu się zmniejsza.
W takcie postępowania układowego wierzyciele nie mają inicjatywy w zakresie zgłaszania propozycji układowych, a ich interesy są całkowicie zależne od decyzji podejmowanych przez sąd. Można zrozumieć, co wydaje się być intuicyjne, dlaczego w rekomendacji Ministerstwa Sprawiedliwości przedsiębiorcę, który decyduje się na wszczęcie postępowania upadłościowego, pozbawia się własnego zarządu, a sąd ustanawia dla niego zarządcę. Kiedy jednak rozważy się ten problem, okazuje się, że nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań. Zmiana osób zarządzających skutkuje dużymi wyzwaniami, stawianymi przed nowym kierownictwem. Nie miały one nigdy wcześniej kontaktu z przedsiębiorstwem, często nie znają skomplikowanej specyfiki konkretnego biznesu, muszą wdrażać się i wchodzić wewnątrz działającej firmy. Co najmniej w krótkookresowej perspektywie pozostawienie istniejącego zarządu, który zna otoczenie gospodarcze dłużnika, jest najlepszym rozwiązaniem. Należy jednocześnie rozszerzyć kompetencje władcze rady wierzycieli, która powinna móc powoływać i odwoływać prowadzącego przedsiębiorstwo zarządcę.
Prace nad dokumentami trwają i ważne, aby w nowym prawie uwzględniono rozwiązania jak najbardziej korzystne dla przedsiębiorstw. Należy docenić chęć nawiązania dialogu ze strony rządu i mieć nadzieję, że propozycje przedkładane przez organizacje skupiające przedsiębiorców jak i osób zajmujących się zawodowo procesami restrukturyzacyjnymi zostaną wzięte pod uwagę.
Michał Barłowski, wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, członek zarządu Stowarzyszenia Praktyków Restrukturyzacji
Poprawa zawsze jest możliwa
Restrukturyzacja przeprowadzana jest obecnie pozasądowo, gdzie dochodzi do zawarcia moratorium (zawiera się tzw. umowy standstill) między dłużnikiem a wierzycielami, które zawiesza prawa wierzycieli związane z dochodzeniem należności i daje oddech dłużnikowi. Pozwala to na dokonanie restrukturyzacji majątku i niekiedy pomaga znaleźć nowe finansowanie w ramach postępowania upadłościowego – upadłości z możliwością zawarcia układu, w nielicznych sytuacjach także w drodze postępowania naprawczego.
Przy restrukturyzacji zasada jest prosta – im wcześniej dłużnik się jej podejmie, tym łatwiejsza będzie do dokonania i mniejsze będą jej koszty, a i wartość inwestycji poczyniona przez właścicieli może być uratowana po wykonaniu planu naprawczego. Nie bez znaczenia są także koszty społeczne, gdyż często niepodjęta próba restrukturyzacji – w tym zmniejszenia zatrudnienia – kończy się upadłością likwidacyjną i zwolnieniem wszystkich pracowników.
Prawdą jest jednak, że zgodnie z obecną ustawą restrukturyzacja możliwa jest tylko w ramach upadłości układowej, a i to nie zdarza się często, gdyż najczęściej ogłaszana jest upadłość likwidacyjna. Dzieje się tak nie tylko dlatego, iż wśród wielu przedsiębiorców brak jest świadomości ciążących na nich obowiązków wynikających z kodeksu spółek handlowych, czy prawa upadłościowego i naprawczego, lub też zbyt optymistycznych założeń biznesowych, lecz również dlatego, że obecne przepisy prawa upadłościowego i naprawczego nie dają sądom upadłościowym zbyt wiele możliwości do podjęcia decyzji w kierunku restrukturyzacji. Opcja układowa jest bowiem możliwa tylko wtedy, gdy jest bardziej korzystna dla wierzycieli niż likwidacja przedsiębiorstwa. W sytuacji spóźnionych wniosków o ogłoszenie upadłości lub w sytuacji głębokiej niewypłacalności wyboru właściwie nie ma.
Idą zmiany
Dlatego też szczególnie cieszą rządowe inicjatywy, których głównym zadaniem jest przezwyciężenie obaw przedsiębiorców do podejmowania działań restrukturyzacyjnych i doprecyzowanie istniejących przepisów w tym zakresie. W ramach tych inicjatyw Ministerstwo Gospodarki pracuje nad stworzeniem dokumentu „Polityka nowej szansy”, a Ministerstwo Sprawiedliwości wraz z Ministerstwem Gospodarki przygotowuje rewolucyjne zmiany w ustawie z 28 lutego 2003 roku o prawie upadłościowym i naprawczym.
Chociaż samo zainteresowanie rządu tematyką restrukturyzacji jest pozytywnym zjawiskiem i kierunek proponowanych zmian, wydaje mi się – jako prawnikowi, który wiele lat zajmuje się tematyką restrukturyzacji – że nie wszystkie proponowane zmiany wskazują słuszny kierunek.
W rządowym projekcie brakuje zdecydowanego zaakcentowania faktu, że to wierzyciele powinni być głównymi beneficjentami postępowania restrukturyzacyjnego – przed interesami dłużnika, jego akcjonariuszy, czy udziałowców. W obecnym stanie prawnym – gdzie organami reprezentującymi wierzycieli są rada wierzycieli i zgromadzenie wierzycieli, ich udział w procesie restrukturyzacji jest zbyt ograniczony – bardzo wiele zależy od decyzji sędziego komisarza. Brakuje wpływu wierzycieli na szybkość postępowania sądu – w sytuacji podbramkowej najlepiej widać, że „czas to pieniądz” – często, w ciągu krótkiego czasu przedsiębiorca traci płynność, klienci i kontrahenci się od niego odwracają, oferta nabywcy części przedsiębiorstwa w ruchu przestaje wiązać, co powoduje utratę wiarygodności finansowej i możliwości dalszego odroczenia, bądź pozyskania nowego finansowania. Nawet jeśli istnieją aktywni wierzyciele, to nie mają rzeczywistego wpływu na to, co dzieje się z majątkiem, którego wartość wraz z upływem czasu się zmniejsza.
W takcie postępowania układowego wierzyciele nie mają inicjatywy w zakresie zgłaszania propozycji układowych, a ich interesy są całkowicie zależne od decyzji podejmowanych przez sąd. Można zrozumieć, co wydaje się być intuicyjne, dlaczego w rekomendacji Ministerstwa Sprawiedliwości przedsiębiorcę, który decyduje się na wszczęcie postępowania upadłościowego, pozbawia się własnego zarządu, a sąd ustanawia dla niego zarządcę. Kiedy jednak rozważy się ten problem, okazuje się, że nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań. Zmiana osób zarządzających skutkuje dużymi wyzwaniami, stawianymi przed nowym kierownictwem. Nie miały one nigdy wcześniej kontaktu z przedsiębiorstwem, często nie znają skomplikowanej specyfiki konkretnego biznesu, muszą wdrażać się i wchodzić wewnątrz działającej firmy. Co najmniej w krótkookresowej perspektywie pozostawienie istniejącego zarządu, który zna otoczenie gospodarcze dłużnika, jest najlepszym rozwiązaniem. Należy jednocześnie rozszerzyć kompetencje władcze rady wierzycieli, która powinna móc powoływać i odwoływać prowadzącego przedsiębiorstwo zarządcę.
Prace nad dokumentami trwają i ważne, aby w nowym prawie uwzględniono rozwiązania jak najbardziej korzystne dla przedsiębiorstw. Należy docenić chęć nawiązania dialogu ze strony rządu i mieć nadzieję, że propozycje przedkładane przez organizacje skupiające przedsiębiorców jak i osób zajmujących się zawodowo procesami restrukturyzacyjnymi zostaną wzięte pod uwagę.
Michał Barłowski, wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, członek zarządu Stowarzyszenia Praktyków Restrukturyzacji
nr 10(138)2013 ![]() |