Bezkonkurencyjny siłacz
Baba za kierownicą... Forda B-MAX 1.0 120 KM EcoBoost
Czy auta mogą nas jeszcze zaskoczyć? Co muszą wymyślić projektanci, aby kierowcy zachwycali się czterema kółkami? Nie raz słyszałam bowiem, że nic, bo wszystko już było, wszystko widzieliśmy, wszystko testowaliśmy. A jednak. Ktoś niemało namieszał na rynku motoryzacyjnym.
Tak było z Fordem B-MAX, który wszedł na rynek z rewolucyjnymi rozwiązaniami – jak głosił producent. I co? Niby nic takiego. Bo cóż to za atrakcja, panoramicznie otwierane drzwi i zmiana konstrukcji nadwozia polegająca na zintegrowaniu z drzwiami słupka B? A jednak, Ford B-MAX gwarantuje dużo najwygodniejszy (niż wszystkie inne auta na rynku) dostęp do wnętrza – przestrzeń o szerokości 1,5 metra.
B-MAX mocno zaskoczył i tym sposobem panoramiczne auto stało się przełomowe i na pewno przejdzie do historii.
Silna kruszyna
Ford zastosował w B-MAX-ie jednolitrowy silnik benzynowy EcoBoost. Istotnie, jazda nim to ciekawe doznanie.

Po pierwsze, uwagę zwraca nietypowy odgłos pracy silnika – warczał niczym rasowe autor sportowe.
Po drugie, taka moc z takiej kruszyny – 1,0-litrowy silnik dostarcza tyle mocy, co jego klasyczny 1,6-litrowy odpowiednik.

Po trzecie, oszczędność – zdaniem producenta zużywa do 20 proc. mniej paliwa niż jego równorzędne silniki benzynowe. Ciężko się z tym jednak zgodzić, bo – przy dość dynamicznej jeździe, i chcą skorzystać z osiągów, jakie daje – auto spalało w cyklu mieszanym ok. 8-9 l/100 km. B-MAX to jednak przede wszystkim auto do miasta, gdzie średnia prędkość waha się w okolicy 35 km/h. A przy spokojnej jeździe spalanie faktycznie spada do 5 litrów.
Bezkonkurencyjny?
To doskonałe auto do miasta: niewielkie gabaryty, przez co nie będziemy mieć problemu z parkowaniem w ciasnych uliczkach, a jednocześnie bardzo pojemny – pomieścimy w nim wszystko, w różnych rozmiarach.
Co mi się bardzo spodobało, to to, że B-MAX jest niesamowicie zwinny. Pokonywanie nagłych przeszkód, jak wyrwy w drodze, nie sprawia mu problemów.
Jak na Forda przystało, w B-MAX-ie nie mogło zabraknąć nowinek. Jest m.in. system zapobiegający kolizjom przy niższych prędkościach (ACS), który pozwala na zredukowanie siły zderzenia lub uniknięcie kolizji w korkach (jadąc do 30 km/h). Złośliwi powiedzą, że to idealne rozwiązanie dla kobiet.
Nowego Forda B-MAX możemy mieć już od 48 400 zł
B-MAX mocno zaskoczył i tym sposobem panoramiczne auto stało się przełomowe i na pewno przejdzie do historii.
Silna kruszyna
Ford zastosował w B-MAX-ie jednolitrowy silnik benzynowy EcoBoost. Istotnie, jazda nim to ciekawe doznanie.

Po pierwsze, uwagę zwraca nietypowy odgłos pracy silnika – warczał niczym rasowe autor sportowe.
Po drugie, taka moc z takiej kruszyny – 1,0-litrowy silnik dostarcza tyle mocy, co jego klasyczny 1,6-litrowy odpowiednik.

Po trzecie, oszczędność – zdaniem producenta zużywa do 20 proc. mniej paliwa niż jego równorzędne silniki benzynowe. Ciężko się z tym jednak zgodzić, bo – przy dość dynamicznej jeździe, i chcą skorzystać z osiągów, jakie daje – auto spalało w cyklu mieszanym ok. 8-9 l/100 km. B-MAX to jednak przede wszystkim auto do miasta, gdzie średnia prędkość waha się w okolicy 35 km/h. A przy spokojnej jeździe spalanie faktycznie spada do 5 litrów.
Bezkonkurencyjny?
To doskonałe auto do miasta: niewielkie gabaryty, przez co nie będziemy mieć problemu z parkowaniem w ciasnych uliczkach, a jednocześnie bardzo pojemny – pomieścimy w nim wszystko, w różnych rozmiarach.
Co mi się bardzo spodobało, to to, że B-MAX jest niesamowicie zwinny. Pokonywanie nagłych przeszkód, jak wyrwy w drodze, nie sprawia mu problemów.
Jak na Forda przystało, w B-MAX-ie nie mogło zabraknąć nowinek. Jest m.in. system zapobiegający kolizjom przy niższych prędkościach (ACS), który pozwala na zredukowanie siły zderzenia lub uniknięcie kolizji w korkach (jadąc do 30 km/h). Złośliwi powiedzą, że to idealne rozwiązanie dla kobiet.
Nowego Forda B-MAX możemy mieć już od 48 400 zł
nr 11(139)2013 ![]() |