Głupi po szkodzie...
Felieton czerwiec 2007
...głupim zostanie.
Horacy
Nieprawdą jest, że zawsze “jest się mądrym po szkodzie”. Jeśli weźmiemy pod uwagę najnowszą historię gospodarczą, to okazuje się, iż częściej niż sporadycznie nieudane ingerencje polityków w życie gospodarcze są powtarzane pomimo znanych wszystkim uprzednich złych doświadczeń. Co do zasady, przedsiębiorcy najlepiej mają się wówczas, gdy politycy ograniczają się istotnie do roli zegarmistrza, który ingeruje, kiedy mechanizm przestaje chodzić lub rozregulowuje się w stosunku do punktu odniesienia, natomiast definitywnie powstrzymuje się od ingerencji, kiedy zegarek chodzi i ani się nie spieszy, ani się nie opóźnia.
Dla wszystkich wymiar czasu jest naturalny – pojęcie sekunda, minuta czy godzina nie budzą wątpliwości. Zegarmistrz, który zacząłby poddawać w wątpliwość wymiar upływającego czasu, zostałby potraktowany co najmniej z daleko idącą ostrożnością. Tymczasem politycy, którzy majstrują przy żywym, a więc chodzącym jak zegar organizmie gospodarczym, mogą być odpowiednio potraktowani dopiero przy okazji najbliższych wyborów i to tylko pod tym warunkiem, że efekty ich działań do tego czasu zostaną skutecznie przez wyborców zauważone. Co więcej, może zaistnieć równoległy wpływ innych zdarzeń, całkowicie lub w większości niezależnych od polityków, które osłabią lub wręcz wyeliminują niekorzystne skutki zamierzonych posunięć polityków sprawujących w danym czasie władzę.
Platon twierdził, że ważnym rodzajem szczęśliwości jest zdolność podejmowania dobrych decyzji. Wielu decydentów zapomina o znaczeniu słowa “dobrych” i cieszy się na samą myśl o możliwości podejmowania decyzji w ogóle. W wielu sytuacjach politycy wygrywali starając się nie czynić nic pochopnie, co sprowadzało się do tego, aby nie ingerować nigdy. W dłuższej perspektywie wstrzemięźliwość i powściągliwość zawsze sprawdzają się w makroekonomii lepiej niż raptowne uleganie bieżącym okolicznościom.
Z jednej strony wiemy, że co najmniej przez kilka najbliższych lat dysponować będziemy olbrzymimi dotacjami europejskimi, czeka nas organizacja trzeciej co do wielkości imprezy sportowej na świecie – piłkarskich mistrzostw Europy, prędzej czy później, wbrew politykom próbującym zbić kapitał polityczny na niewiedzy i obawach części mniej wykształconego elektoratu, wprowadzimy wspólny europejski pieniądz. A z drugiej strony mało osób potrafi sobie uświadomić, iż naszej gospodarce w tymże okresie, najpewniej do 2013 r., niewiele będzie mogło zaszkodzić. Nawet najbardziej kreatywni politycy nie powinni nadmiernie zaszkodzić dobrze funkcjonującej gospodarce. Istotne niebezpieczeństwo może pojawić się później, ale skutki dzisiejszych działań lub ich nieuzasadnionego braku, osłabione dzisiaj, mogą ze zdwojoną siłą ujawnić się w dalszej przyszłości, kiedy niezależne od nas zewnętrzne bodźce prorozwojowe będą znacznie słabsze. Obym się mylił. Bertrand Russell smucił się, że głupcy są zawsze tacy pewni siebie, a mędrcy tak pełni wątpliwości.
Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety. Zamów Gazetę PDF ![]() nr 6(63)2007 ![]() |