Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Rozczarowanie >>

Rozczarowanie

Rozmowa z prof. Stanisławem Gomułką

Na temat polskiego budżetu na 2008 r. rozmawiamy z prof. Stanisławem Gomułką, makroekonomistą i długoletnim wykładowcą London School of Economics.

Panie Profesorze, jest Pan jednym z niewielu znanych na świecie polskich ekonomistów. Doradzał Pan wielu rządom oraz instytucjom międzynarodowym. Zapewne brał Pan także udział w przygotowywaniu założeń do budżetu państwa. W jaki sposób są one tworzone? Na ile prognozy w nich zawarte sprawdzają się w przyszłości?

Istotnie brałem aktywny udział w przygotowywaniu założeń makroekonomicznych do wielu budżetów państwa – głównie w Polsce. Założenia te powstają w połowie każdego roku i dotyczą przewidywanego rozwoju sytuacji do końca roku oraz w trakcie kolejnych dwunastu miesięcy. Niektóre z tych założeń są tylko prognozą, a pozostałe są albo celami polityki gospodarczej albo decyzjami politycznymi rządu. Przykładem takiej prognozy jest inflacja i tempo wzrostu gospodarczego w roku tworzenia budżetu oraz tempo wzrostu gospodarczego w roku, którego budżet dotyczy. Przykładem polityki gospodarczej jest inflacja w roku, którego budżet dotyczy. Z kolei przykładem decyzji politycznej jest wielkość deficytu budżetowego, wpływy z prywatyzacji oraz tempo wzrostu płac i wielkość zatrudnienia w sferze budżetowej – wszystko w odniesieniu do roku budżetowego.

W początkowym okresie transformacji Ministerstwo Finansów miało duży wpływ na stopy procentowe, kursy walutowe oraz ogólną podaż pieniądza. Jeśli chodzi o trafność założeń, to generalnie jest ona większa teraz niż była w latach 90-tych. Zakres niepewności był ogromny w latach 1989-1992, kiedy inflacja była bardzo wysoka, relacje cenowe podlegały dużym zmianom, a w sferze realnej miały miejsce duże szoki popytowe i podażowe. Tym niemniej, w budżetach państwa na rok 1990 i 1993 udało się wprowadzić duże zmiany w dochodach i wydatkach, zmniejszające potencjalny deficyt w ciągu jednego roku o kilka punktów procentowych PKB.

Polska gospodarka znajduje się obecnie w fazie szybkiego wzrostu gospodarczego. Oczekuje się, że tempo wzrostu PKB w br. wyniesie 6,5 proc. – a więc będzie imponujące. Jednak projekt budżetu państwa na 2008 r. przewiduje, że tempo wzrostu PKB zwolni do 5,7 proc. Czy to nie oznacza, że okres wysokiej prosperity zbliża się do końca i teraz musimy przygotować się na kilka lat dekoniunktury?

Przypomnę, że w latach 1992-2006 przeciętne tempo wzrostu PKB wyniosło 4,4 proc. To średnie tempo należy uznać za odzwierciedlenie możliwości wzrostu w długim okresie, biorąc pod uwagę politykę gospodarczą, rozwiązania instytucjonalne i kapitał przedsiębiorczości Polaków.

W latach 2006-2008 tempo wzrostu będzie zapewne sporo wyższe od tego trendu. Niemniej jednak stosunkowo mała stopa bezrobocia, brak reformy finansów publicznych oraz decyzja o nie wchodzeniu do strefy euro jeszcze przez najbliższe lata oznaczają, że już w 2008 r. (najpóźniej w 2009 r.) rezerwy ponadnormalnego wzrostu zostaną wyczerpane. Ale obniżenie tempa wzrostu nie musi być tak głębokie, jak miało to miejsce w latach 2001-2002.

Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 10(67)2007


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum