Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Czy podatek liniowy z kwotą wolną i ulgami podatkowymi jest dalej liniowy? >>

Czy podatek liniowy z kwotą wolną i ulgami podatkowymi jest dalej liniowy?

Polemika do artykułu pt. Podatek liniowy z czerwcowego wydania Gazety MSP (6/75/2008)

Czytając opublikowany w Gazecie Małych i Średnich Przedsiębiorstw artykuł dr Anety Sokół, Anny Owida Surmacz pt. Podatek liniowy z domyślnym wnioskiem, że nic on nie daje, aż chce się zadać pytanie, co jest celem państwa, władzy?

 

Oczywiście jak zgodzimy się, że właściciel Państwa (Rząd? Sejm? Senat? Prezydent? inne służby?) traktuje je jak dochodowe przedsiębiorstwo, to oczywiście maksymalizacja przychodów zgodnie z krzywą Laffera jest jego celem. I to natychmiast, bo za kilka lat mogę już utracić stanowisko! Ale chyba celem Państwa powinno być to, aby ludziom żyło się lepiej – z mniejszym obciążeniem biurokratycznym, za większe pieniądze, dając szansę kariery w Polsce pracowitym i zdolnym, a nie wzrost transferów społecznych na leniwych i cwanych.

 

Koszt zbierania podatków zależy od złożoności systemu podatkowego. Jeżeli rozważać nie przychód, a dochód po odliczeniu zbędnego w prostszym wariancie kosztu aparatu skarbowego, wnioski moim zdaniem są oczywiste. W przypadku podatku liniowego bez ulg podatkowych i kwoty wolnej, cały aparat skarbowy PIT, obrośnięty księgowością wyliczającą podatki i wypełniającą liczne Pity jest zbędny, z wyjątkiem okresowego sprawdzenia stosunku wpłaconego przez przedsiębiorstwo podatku do kosztów wynagrodzeń. Państwo mniej wyda na Fiskusa, a przedsiębiorstwo zaoszczędzone pieniądze może przeznaczyć na podwyżki. Zmniejszoną pomoc socjalną można przekazać gminie, w której sąsiedzi wiedzą, komu naprawdę potrzeba pieniędzy na chleb, a kto jest pijakiem i nierobem, i dopiero głód zmusi go do pracy.

Utrata wielu inwestycji zagranicznych, np. na rzecz Słowacji, może mieć także i ten powód, że negocjatorzy inwestora podejmują pozytywną decyzję po stwierdzeniu, czy pracując potem przez lata na dobrze płatnych eksponowanych stanowiskach menedżerskich, zapłacą od zarabianych milionów 13 proc. (chyba Rosja), 19 proc. (chyba Słowacja), czy 50 proc. podatku (o mały włos nie mielibyśmy takiej maksymalnej stawki w Polsce).

Bogaty krajowy biznesmen zazwyczaj znajdzie sposób, jak nie zapłacić najwyższej stawki dochodowej, bo stać go na dobrego doradcę podatkowego. Najwyższą stawkę podatkową płacą nieliczni średniacy i utrudnia im to inwestycje, które być może przyniosłyby kolejne miejsca pracy w Polsce.

Przed rosnącym zadłużeniem Budżetu Państwa należy bronić się ograniczając administrację, likwidując jej zbędne szczeble i komórki – sprawdźmy, ile osób zatrudniała i jaki procent PKB zużywała administracja w latach 1990-1992, a ile obecnie. Według mojej oceny obecnie pracuje gorzej (decyzje podejmowane są dłużej, zwiększa się liczba wymaganych dokumentów), za to w coraz lepszych warunkach.

Wzorców do pobudzenia rozwoju szukajmy nie u bogatych krajów obecnie, często przejadających dorobek pracy pokoleń (1-proc. wzrost rocznie może być tylko kreatywną statystyką), ale w okresach, kiedy następował szybki rozwój krajów biednych, np. w powojennych Niemczech i Japonii, w USA ok. 1900 r., 20 lat temu na Tajwanie czy obecnie w Chinach i Indiach.

Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 9(77)2008


zamów koszyk

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum