Zamknij
Serwis www.gazeta-msp.pl wykorzystuje technologię "cookies" tzw. ciasteczka. Pliki wykorzystywane są dla celów poprawnego funkcjonowania naszego serwisu. W przypadku braku zgody na ich zapisywanie konieczna jest zmiana odpowiednich ustawień przeglądarki internetowej z jakiej korzystasz.

Home >> Wszystkie artykuły >> Wciąż nieprzyjazne urzędy i prawo >>

Wciąż nieprzyjazne urzędy i prawo

To prawo trzeba zmienić

Po dwudziestu latach transformacji ustrojowej należałoby oczekiwać, że polskie urzędy zajmujące się sprawami przedsiębiorców, winny być dla nich przyjazne i z troską podchodzić do każdej ich sprawy. Wszak nasz kraj utrzymują obecnie głównie firmy, zwłaszcza małe, gdyż od nich pochodzi zdecydowana większość budżetowych wpływów. Niestety urzędnicy i politycy często o tym zapominają, a nasze prawo – mimo licznych obietnic i zapowiedzi – jest coraz bardziej zagmatwane i nieprzyjazne nie tylko dla obywateli, ale przede wszystkim dla firm. Takiej biurokracji i arogancji jaką mamy obecnie, nie było nawet w PRL-u.

Przedsiębiorców od lat boli to, że urzędnicy utrzymywani z ich podatków są często niekompetentni, przy załatwianiu spraw kierują się niejasnymi kryteriami, nierzadko wykazują arogancję, traktując petentów instrumentalnie, nierzadko przekazując im nieprawdziwe informacje. Oni wciąż są nieprzyjaźni (poza nielicznymi przypadkami!). Wreszcie zbyt wiele spraw pozostawionych jest uznaniu urzędników. Stąd nie ma się co dziwić, że w Polsce w najlepsze kwitnie korupcja, której nie jest i nie będzie w stanie zwalczyć żadna instytucja (a tych mamy coraz więcej). To o wiele bardziej skomplikowany problem.

Przykładem nieprzyjazności polskiego prawa i urzędników są uznaniowe przepisy dot. umarzania zaległości budżetowych bądź rozkładania ich na raty. To prowadzi do likwidacji wielu firm i miejsc pracy, ale faktem ani urzędnicy, ani politycy od lat się nie przejmują.

Przepisy ordynacji podatkowej (art. 67a i dalsze) i ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (art. 28. i dalsze) umożliwiają udzielenie przedsiębiorcy pomocy w postaci umorzenia zaległości, odroczenia terminu ich płatności oraz rozłożenia ich na raty. Przepisy te mają charakter uznaniowy, co w praktyce oznacza, że urząd może, ale nie musi, przychylić się do wniosku przedsiębiorcy. Nawet w sytuacji zagrożenia jego egzystencji.

Choć decyzje mają charakter uznaniowy, przed laty Naczelny Sąd Administracyjny prezentował stanowisko, że w sytuacji spełnienia przez podatnika przesłanek umorzenia lub rozłożenia na raty zaległości, urząd nie powinien odmownie załatwiać wniosków. Od kilku lat NSA konsekwentnie prezentuje inne stanowisko, w myśl którego urzędy mogą (lecz nie muszą) uwzględniać wniosków podatników, nawet przy spełnieniu wszystkich występujących przesłanek ustawowych. NSA oczywiście ma rację, jeśli ocenić jego stanowisko wyłącznie w odniesieniu do litery prawa. Tylko co ze sprawiedliwością i zdrowym rozsądkiem?

Gdy w większości cywilizowanych państw UE urzędnicy z troską, zrozumieniem i rozwagą podchodzą do każdego wniosku przedsiębiorcy, w Polsce sytuacja jest odwrotna. Blisko 100 proc. wniosków załatwianych jest odmownie. Urzędnicy często nieprzyjaźnie traktują przy tym podatników, zupełnie nie licząc się z dotkliwymi konsekwencjami swych decyzji. Tracą na tym wszyscy, ale najbardziej budżet państwa, gdyż urzędnicy i politycy do dziś nie mogą pojąć, że likwidacja firmy prowadzi do dodatkowego obciążenia budżetu państwa. Przedsiębiorcy zlikwidowanych firm często muszą korzystać z pomocy społecznej, podobnie jak zwalniani pracownicy. Do budżetu nie wpływają ze zlikwidowanych firm podatki i składki na ubezpieczenie. Spada dochód krajowy brutto.

Czy nie lepiej byłoby zacząć poważnie traktować polskich przedsiębiorców i wspierać ich w sytuacji występujących przejściowo problemów, jak czyni się to w innych krajach UE? Tam systemy pomocy od lat funkcjonują z powodzeniem, określone są jasne i przejrzyste zasady jej udzielania. Tam nie niszczy się tego, co ludzie wypracowują latami i z czego państwo czerpie korzyści. Czasem potrzebne jest wsparcie państwa, by w długofalowym rozrachunku firma przynosiła zyski właścicielom i dochody do budżetu państwa. W Polsce taki system nie istnieje, a wskazane przepisy stwarzają iluzoryczne przekonanie, ze polscy politycy i urzędnicy w razie potrzeby przyjdą z pomocą. Nic bardziej złudnego. Na żadną pomoc ze strony państwa przedsiębiorcy liczyć nie mogą, gdyż jej nie otrzymają. To fakty.

Bardzo wymownym (choć nie jedynym) przykładem urzędniczej beztroski, arogancji i obojętności wobec problemów przedsiębiorców jest przykład warszawskiego urzędu skarbowego. Jego naczelnik, po wysłuchaniu poważnych argumentów prezesa firmy i jego głównej księgowej, przemawiających za uwzględnieniem wniosku o wstrzymanie egzekucji i rozłożenia zaległości na raty (dobrze rokującej firmy, choć przechodzącej przejściowe trudności), odpowiedział, że skoro firma ma trudności, to powinna zwalniać ludzi z pracy czy ogłosić upadłość, gdyż państwo udzieli im odpowiedniej pomocy.

Pozwolę sobie pozostawić tę wypowiedź bez komentarza, gdyż najlepiej obrazuje, kogo zatrudnia się w administracji i co sobą takie osoby reprezentują. A wszystko za przyzwoleniem polityków, którzy przez 20 lat nie zdążyli dowiedzieć się, kto pracuje w polskich urzędach. Czy doczekamy się wreszcie ludzkiego prawa i podejścia przez rządzących do tych, którzy utrzymują to państwo i wiążą z nim swą przyszłość?

Zapraszam Czytelników do nadsyłania na e-mail: wojciech@serafinski.pl propozycji bubli prawnych – przepisów, które powinny być uchylone lub zmienione, które w znacznym stopniu utrudniają przedsiębiorcom życie i narażają ich na dodatkowe, niepotrzebne koszty.

Pełna treść artykułu dostępna jest w formie e-gazety.

Zamów Gazetę PDF koszyk



nr 4(84)2009


zamów koszyk

Zobacz więcej na temat: buble

| |
Komentarze Dodaj komentarz
Brak komentarzy.

Partnerzy

Reklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzyReklama partnerzy
Archiwum